Ponad 8 tysięcy złotych kosztowały urządzenia GPS, które Starostwo Powiatowe w Lubinie kupiło do swoich pojazdów służbowych. Teraz pracownicy jeżdżący służbowymi autami są pod stałym nadzorem. Wszyscy, za wyjątkiem starosty Tadeusza Kielana. W jego służbowej Skodzie Superb GPS nie znajdziemy.

Lubińskie starostwo powiatowe posiada aktualnie siedem służbowych pojazdów, oprócz samochodów osobowych, półciężarówek jest również jeden ciągnik. Wszystkie mają założone urządzenia GPS. Docelowo ma to ułatwić rozliczanie paliwa, a także pozwolić w każdej chwili na kontrolę poszczególnych pracowników – tego w jakim miejscu się znajdują i ile czasu pracują.

– S ystem GPS pomaga na przykład w kontroli zużycia paliwa – wyjaśnia Tymoteusz Myrda, sekretarz powiatu. – Wiele przedsiębiorstw zakłada takie urządzenia w samochodach służbowych, ale czy nam się uda w jakiś sposób na tym zaoszczędzić przekonamy się najszybciej za około trzy miesiące.

Tadeusz Kielan nie widzi nic niestosownego w tym, że tylko jego nie można skontrolować GPSem.

– Do tego służy GPS – do kontroli czasu pracy i lokalizacji poszczególnych samochodów – mówi. – A z samochodu, którym ja jeżdżę, korzystają czasami inni członkowie zarządu, sporadycznie pracownicy starostwa.

W rozmowie z dziennikarzami starosta przyznaje, że nie będzie kontrolował pozostałych członków zarządu, ani tym bardziej siebie samego.

Pozostaje tylko zapytać gdzie jeżdżą starosta i członkowie zarządu że nie można tego sprawdzać i kontrolować.
Autor: MC

Poprzedni artykułLedwo wyszedł i znów pójdzie siedzieć?
Następny artykułLubinExtra! nr 8