Miało być tanio, a jak jest każdy widzi. Dziennikarze miesięcznika wspólnota podsumowali koszty administracji samorządowej. Pod lupę wzięto m.in. powiat lubiński rządzony przez prezydencką ekipę z Lubin 2006.

Administracja którą kieruje starosta Adam Myrda słono – nas podatników i zarazem mieszkańców powiatu – kosztuje. Prezydencka ekipa spod szyldu Lubin 2006 chwali się, że kiedy objęła władzę ograniczyła koszty zarządzania powiatem, bo tylko starosta pobiera wynagrodzenie, a jego zastępca i członek zarządu działają społecznie w ramach powierzonego mandatu, bo zmniejszono liczbę urzędników itd. Tymczasem okazuje się, że w porównaniu do innych powiatów w kraju administracja starosty Adama Myrdy pod względem kosztów utrzymania urzędników i starostwa zajmuje niechlubne trzecie miejsce w kraju. Nazywając sprawę po imieniu, mamy jedno z najdroższych starostw w Polsce! Droższe są tylko dwa starostwa z województwa mazowieckiego – Legionowa i Warszawy Zachodniej. Mało tego w pierwszej dwudziestce najdroższych starostw nie ma żadnego innego z Dolnego Śląska! Taniej jest we Wrocławiu, Głogowie, Bolesławcu, czy Świdnicy. Taniej, choć w zestawieniu mniejszych powiatów, jest nawet w sąsiednich Polkowicach, które uchodzą, za krainę finansowej sielanki, a powiat wybudował sobie nowy budynek Starostwa. Tymczasem w Lubinie wciąż słyszymy, ze powiatu nie stać na to, na tamto. Że starosta jak żebrak przyjeżdża na sesję rady gminy Lubin prosząc o pieniądze ratowanie szpitala i dając do zrozumienia, że Starostwo pieniędzy na remontu dróg nie ma. Ciągle i nie tylko w prezydenckich mediach słyszymy i czytamy powtarzane jak mantrę słowa, że powiat jest biedny, że nie ma na remonty dróg, że nie ma na szpital itd… Tymczasem okazuje się, że jest jednak jeden dział powiatu rządzonego przez prezydenckie Lubin 2006, w którym jest całkiem nieźle – administracja starosty Myrdy.
W rankingu powiatów o liczbie mieszkańców przekraczających 75 tys. lubińskie starostwo i jego urzędnicy każdego mieszkańca powiatu lubińskiego kosztują rocznie – 120 zł!!!
Dane dotyczą ubiegłego roku, a dodajmy, że średnia takich kosztów na jednego mieszkańca wśród 149 powiatów zamieszkałych przez więcej niż 75 tys. osób wynosi – …86 zł. Można stwierdzić, że to bardzo duża różnica bo średnia jest niemal o 1/3 niższa w porównaniu do kosztów starostwa w Lubinie.
Przyglądając się budżetowi powiatu wcale nie widać, aby w biednym – lubińskim – powiecie miało dojść do ograniczenia wydatków na starostwo i jego urzędników. W ubiegłym roku na wynagrodzenia urzędników wydano prawie 9 mln zł, podczas gdy w 2011 było to niecałych 7 mln zł. Mało tego z tegorocznego planu finansowego zapisanego w budżecie powiatu na administrację widać, że znowu będzie drożej. W tym roku starosta Adam Myrda na swoją administrację zaplanował 9,7 mln zł, a radni sumę przegłosowali.

W najbliższej okolicy, najtańszym powiatem z liczbą ludności przekraczającą 75 tys. osób jest powiat dzierżoniowski (koszt administracji – 63 zł na mieszkańca). Może zatem warto wybrać się do Dzierżoniowa i zapytać tamtejszego starosty jak oni to robią, że administrację mają o połowę tańszą niż w Lubinie.
Z prostego rachunku wynika, że je jest o co powalczyć, bo powiat mógłby zaoszczędzić w budżecie nawet kilka milionów złotych.

Przytoczone koszty funkcjonowania w przeliczeniu na mieszkańca zostały przytoczone z miesięcznika Wspólnota

http://www.wspolnota.org.pl/index.php?id=588

Poprzedni artykułIdealne miasto – utopia?
Następny artykułPrezydenta dylematy ze śmieciami