Prezydent w sprawie MPO nie robi nic, a tymczasem spółka stoi przed pytaniem co dalej? Firma traci rynek odbioru śmieci w Lubinie. Na otarcie łez „kilka groszy” zarobi w Ścinawie, jednak półtoraroczny kontrakt na 1,2 mln zł to dla MPO kropla w morzu potrzeb.

Zaskoczenie, zdziwienie i zaniepokojenie. Kiedy MPWiK, któremu na wniosek Roberta Raczyńskiego radni powierzyli załatwienie tematu odbioru śmieci od mieszkańców Lubina, otworzyło koperty z ofertami okazało się, że komunalna należąca do miasta spółka MPO przerżnęła z kretesem zajmując trzecie, na czterech oferentów miejsce pod względem zaproponowanej ceny.
Cena ustalona przez miejscową firmę była o 6 mln zł wyższa niż oferta konsorcjum i jego uczestnika z Legnicy, czy nawet innego oferenta z oddalonego o 75 kilometrów Wrocławia!
Prezes spółki Krzysztof Kubiak, pytany przez nas o kwestie przyszłości MPO nie chciał mówić o szczegółach. Dwa tygodnie temu powiedział nam – sytuacja jest bardzo delikatna.
Prezesowi nie ma się co dziwić, bo pod znakiem zapytania stanęła przyszłość spółki, a co za tym idzie zatrudnionych w niej pracowników.
W ubiegłym tygodniu w MPO humory uległy poprawie. – Nie poddajemy się. Odwołaliśmy się od decyzji zamawiającego – mówi Kubiak i dodaje. – Cały czas walczymy o utrzymanie się na rynku nie tylko tym lubińskim, rozstrzygane są kolejne przetargi.
Jeden z nich w ubiegłym tygodniu zamknięto w Ścinawie. Na cztery firmy najlepszą cenę dało lubińskie MPO 1,199 mln zł. Umowa na odbiór odpadów będzie obowiązywała od 1 lipca tego roku do końca 2014 roku .
Pojawia się jednak pytanie dlaczego w oddalonej od Lubina o 17 kilometrów Ścinawie cena była najniższa, a w Lubinie przy tych samych startujących w przetargu firmach, MPO przesadziło z ceną o 6 mln zł, kiedy wiadomo, że istotnym czynnikiem w kalkulacji, (poza kompostownią) są koszty transportu. W Lubinie śmietnik jest przecież niemal pod ręką.
W Lubinie umowa na odbiór odpadów będzie dziesięcioletnia. Zwycięzca przetargu konsorcjum trzech firm – A.S.A Eko Polska z Zabrza, PUK van Gansewinkel z Legnicy i MPGK w Zabrzu zaproponowały 133,6 mln zł. Drugą pod względem ceny ofertę złożyła spóła Sita Zachód z Wrocławia – 134,9 mln zł, z dopiero trzecie miejsce przypadło dla MPO z Lubina z ceną 139,3 mln zł. Najgorzej wypadła wrocławska WPO Alba (ta sama, która przez wiele lat zasypywała nasze wysypisko wrocławskimi śmieciami) – 165,8 mln zł.
Cena MPO wyższa w Lubinie, niemal o sześć mln zł od van Gansewinkel na dzisiaj oznacza bardzo duże prawdopodobieństwo zwolnień pracowników, ograniczenia rynku odbioru odpadów i wyprzedaż cennego sprzętu. W firmie twierdzą, że jeszcze walczą o rynek. Niestety walczą bez wsparcia właściciela, który wydaje się, że nie przejmuje się tym co będzie z MPO. Jakie zatem działania w sprawie zagrożonego bytu spółki podejmuje jej właściciel – prezydent Lubina? Odpowiedź z Urzędu Miejskiego jest zaskakująca – „żadne” (cyt. rzecznika prasowego). Mało tego Jacek Mamiński odpisuje z dziwnym hurraoptymizmem – już wkrótce (po 1 lipca) w Polsce każdy podmiot dysponujący sprzętem i wykwalifikowanymi ludźmi będzie na wagę złota i będzie miał aż nadto pracy – być może nawet w całej Polsce wystąpi niedobór sprzętu i ludzi (więcej zadań) dla MPO nie zabraknie więc zleceń.
Powiemy tylko tyle panie rzeczniku z gdybaniem polemizować nie będziemy. Z informacji LubinExtra! wynika, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w Lubinie spółka van Gansewinkel poradzi sobie sama z odbiorem odpadów, bo już zapewniła sobie sobie wykwalifikowanych nowych kierowców, którzy zaczną pracować od lipca. Mało tego z nieoficjalnych informacji wynika, że odpady odbierane w Lubinie trafią najprawdopodobniej na wysypisko w Legnicy lub Polkowicach. Jeżeli tak się stanie to kolejna miejska spółka będzie miała kłopoty – MPGO Mundo, czyli administrator miejskiego śmietnika pod Kłopotowem z najlepiej zarabiającym na miejskim majątku prezesem. Już dzisiaj słychać, że po uruchomieniu prywatnej kompostowni, którą za zgodą prezydenta miasta wpuszczono w strategiczne miejsce śmieciowego interesu czyli między odbiór odpadów, a ich składowanie, w Mundo znacznie zmniejszyły się finansowe wpływy z tytułu przyjmowanych odpadów.

Poprzedni artykułSyn skazany, czas na tatusia?
Następny artykułDotarł drugi dinozaur