Są strażakami, są w systemie ratownictwa medycznego, mają wóz gaśniczy i karetkę, ale do akcji nie wyjadą – władze Ścinawy nie chcą wspierać oddolnej inicjatywy, na bazie której powstała OSP Dziesław…

Ścinawa od lat konsekwentnie odmawia wsparcia finansowego dla stowarzyszenia OSP Dziesław. Odmowa burmistrza Krystiana Kosztyły powoduje, że społecznicy nie są we władzach gminnego OSP, a co za tym idzie nie są ujęci w systemie ratowniczym. To oznacza, że nie mogą prowadzić działań operacyjnych, czyli wyjeżdżać do np. pożarów lub innych zdarzeń losowych. Nie mogą, choć są do tego przygotowani. Tak był m.in. w tym roku, kiedy w Dziesłąwiu doszło do pożaru w kotłowni, a do gaszenia przyjeżdżała PSP z Lubina i OSP Tymowa. Ochotnicy z Dziesławia mogli tylko przyglądać się co robią ich koledzy. 

Burmistrz uzasadniając odmowę finansowania OSP Dziesław powołuje się na opinię komendanta powiatowego PSP w Lubinie. Taka opinia została wydana kilka lat temu. – Jest taki dokument, w którym mój poprzednik wskazał, że z operacyjnego punktu widzenia obecny rozkład jednostek OSP w okolicy Dziesławia jest wystarczający, aby zabezpieczyć teren gminy Ścinawa, Po sąsiedzku z Dziesławiem są jednostki OSP Tymowa i OSP Górzyn. – wyjaśnia Eryk Górski, komendant powiatowy PSP w Lubinie. – To jest nasza opinia, ale gmina i jej radni mogą zdecydować inaczej. To tylko opinia. Jeżeli radni będą chcieli mieć kolejną OSP w strukturach gminy, my dostosujemy się – dodaje komendant Górski.

Dzisiaj OSP Dziesław jako Ochotnicza Straż Pożarna może prowadzić różnego rodzaju działania wynikające ze swojego statutu. I takie działania są prowadzone. Związane są z m.in. prewencją, strażacy pomagają też we wsi np. w pracach porządkowych, ale o akcji gaśniczej, czy ratowaniu ludzkiego życia jako strażacy mogą tylko pomarzyć. A właśnie o to od lat zabiega Ryszard Zięba, prezes OSP Dziesław.

Gmina z burmistrzem na czele cały czas pozostaje głucha na prośby mieszkańców Dziesławia. W dużym uproszczeniu burmistrz Kosztyła podpiera się opinią komendanta i odpisuje nie widzi potrzeby funkcjonowania dodatkowej jednostki, a co za tym idzie ponoszenia przez gminę kosztów funkcjonowania nowej OSP w gminie.

Ile to pieniędzy? W tym roku Prezes OSP wnioskował do burmistrza o łącznie 8,5 tys. zł. Dodajmy, że to połowa miesięcznego wynagrodzenia jednego z kilku super-zarabiającego urzędników zatrudnianych przez Kosztyłę. Strażacy chcieli pieniądze przeznaczyć na umundurowanie, usprzętowienie i paliwo, a także szkolenia i badania lekarskie i ubezpieczenie, zarówno ratowników, jak i pojazdów. Burmistrz odmówił. Teraz będą musieli się z tym zmierzyć radni… 

Tymczasem OSP w Dziesławiu stale rozszerza zakres swoich kompetencji. Niedawno została wpisana przez wojewodę do PRM (Państwowe Ratownictwo Medyczne). Druhowie z Dziesławia kilka dni temu pozyskali nawet karetkę na takie wyjazdy mające podtrzymać funkcje życiowe do czasu przyjazdu ambulansu z profesjonalnymi ratownikami medycznymi.

Poprzedni artykułKomputery dla dzieci na pracę zdalną
Następny artykułNowy sprzęt trafił do polkowickich strażaków