Od kilkunastu lat w Lubinie temat Stery Ekonomicznej wraca. Zwykle dzieje się to przed wyborami. To idealny czas na obietnice, deklaracje, listy intencyjne mówiące o współpracy. Tymczasem … Lubin to wciąż teren głównie górniczy, na którym dominują wszelkiej maści markety. Jednym słowem stolica górniczo-handlowa, z której coraz bardziej uciekają młodzi ludzie, szukając pracy, a starsi mają kłopot z zatrudnieniem.
Strefa Ekonomiczna w Lubinie jak dotąd świetnie sprawdzała się jako „kiełbasa wyborcza”. Choć przed tymi wyborami temat jeszcze nie wrócił w wykonaniu prezydenta Lubina, to postanowiliśmy przypomnieć jak lubował się przed każdymi wyborami.
12 lutego 2015 roku tuż przed wyborami samorządowymi prezydent Lubina Robert Raczyński hucznie deklarował, że w końcu wszystko ruszy. Włodarz miasta miał co do terenów obejmujących prawie 400 hektarów swoje plany. Liczył na zainteresowanie poważnych inwestorów.
– Teren ten należy teraz do Agencji Nieruchomości Rolnej, a zawiera 400 hektarów gruntu, który uważamy, że może być przeznaczony na wielką strefę przemysłową. W wyniku tego, że doszło do skutku podpisanie umowy na budowę S3, zaproponowaliśmy budowę olbrzymiej strefy. Naszym zdaniem i zdaniem kilku stref przemysłowych, jest to najbardziej atrakcyjny teren w regionie Polski zachodniej. Droga S3 spowoduje, że będzie on idealnie skomunikowany – twierdził wówczas. – W zasięgu tej strefy po zbudowaniu S3 jest dostępność do pracy na poziomie 300 tys. ludzi – deklarował wtedy Raczyński. I…na deklaracjach skończył.
5 czerwca 2018 roku z wielkim hukiem do Lubina przybył marszałek Cezary Przybylski, by podpisać list intencyjny o współpracy w zakresie stworzenia Dolnośląskiej Strefy Przemysłowej przy S3. Był zachwyty, zapewnienia i na tym się skończyło. Obaj panowie w lipcu 2021 pytani o plany sprzed 3 lat odpowiadali zdawkowo. – Proszę pytać prezydenta. Nie znam szczegółów, ale na pewno jako samorząd uczestniczyliśmy w skomunikowaniu tej strefy – mówił marszałek Przybylski. – Myśmy wszystko, co było możliwe, już osiągnęli, bo myśmy tę strefę zbudowali. W tej chwili czekamy, że właściciel tej strefy, czyli rząd zacznie ją wypełniać. Nie jesteśmy właścicielem tego gruntu. To nawet nie jest Dolny Śląsk, to jest Agencja Rozwoju Przemysłu – tłumaczył wtedy zawile Robert Raczyński.
Wnioski do samodzielnego wyciągnięcia pozostawiamy naszym czytelnikom.
inf. ab
fot. archiwum