Na dzisiejszym biegu parkrun powiało prawdziwą wiosną. Grube kurtki, swetry trzeba było odłożyć, najlepiej do jesieni. Pokazały się koszulki z krótkim rękawem. Wraca na spotkania biegowe młodzież.
Ponad 40 osób wzięło udział w 198 biegu oraz grupa wolontariuszy, która zawsze czuwa nad przebiegiem wydarzenia jakim jest parkrun. A pracy zawsze trochę jest. Trzeba sprawdzić trasę, oznaczyć start, metę oraz miejsca gdzie wydaje się tokeny i skanuje kody uczestników aby następnie wprowadzić dane uczestników do komputera. Dzięki temu każdy uczestnik już po godzinie może sprawdzić swoje wyniki: osiągnięty czas, pozycja na mecie, miejsce w swojej kategorii, ilość biegów i wiele innych cennych dla siebie informacji.
Tu należą się podziękowania dla najbardziej aktywnych wolontariuszy, którymi są: pani Ela, Ewa Pacyniak, Marcin Kaczanowski, Stanisław Diduszko. Jest też nowa kilkuosobowa grupa juniorów, która bacznie przygląda się, aby zostać samodzielnym wolontariuszem.
Dzisiejsze spotkanie poprowadziła koordynator biegu pani Ewa Pacyniak. Przywitała uczestników, poinformowała o zasadach uczestnictwa. Przypomniała o wydarzeniu jakim jest w najbliższą sobotę Bieg w związku ze Światowym Dniem Świadomości Autyzmu – wszyscy przychodzimy ubrani na niebiesko.
Kibice piłki ręcznej otrzymali zaproszenia na mecz MKS Zagłębie Lubin, który gra z Kram Start Elbląg.
Na mecie dla wszystkich czekały wypieki pani Julii Leżyńskiej, która na swoim koncie ma 100 ukończonych biegów.
Nie ma wątpliwości, że uczestnictwo w parkrun ma pozytywny wpływ na poziom sprawności i aktywności lokalnej społeczności. Często ludzie nie biegają, ponieważ nie wiedzą od czego zacząć albo nie mają śmiałości, aby dołączyć do jakiejkolwiek grupy biegowej. Dzięki parkrun mogą swobodnie maszerować cały dystans 5 km, bo wiedzą, że na parkrun przychodzą ludzie o różnej sprawności fizycznej. Inne osoby, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z aktywnością fizyczną, często boją się, że będą ostatnie na mecie. Również w tym przypadku parkrun to dla nich idealna opcja. Tutaj nikt nie jest ostatni – może z wyjątkiem wolontariusza zamykającego stawkę, który dociera na metę z uśmiechem na ustach na samym końcu.