Sygnały o nerwach, frustracji, godziny oczekiwania na pomoc medyczną na lubińskim SOR docierają od początku funkcjonowania nowego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w szpitalu należącym do grupy EMC Szpitale. Pacjenci powoli żalą się lokalnym mediom. Lubinianie pytają więc szukaliśmy odpowiedzi, gdzie leży przyczyna problemów.

 

Pierwsze pytanie jakie stawiają lubinianie jest proste – dlaczego czas oczekiwania na lubińskim SOR sięga nierzadko 7 a nawet 10 godzin. – Od każdego pacjenta, który trafia na SOR jest zbierany wywiad przez ratownika i dokonywana jest wstępna ocena stanu zdrowia na podstawie pomiarów podstawowych parametrów życiowych. Na podstawie tych wyników pacjent jest przypisywany do tak zwanej odpowiedniej kategorii triage ( triage fr. segregacja, przyp. redakcji). Bezpośrednio jest to związane z czasem, jaki będzie musiał oczekiwać na wizytę lekarską. W pierwszej kolejności zawsze i bezwzględnie przyjmowani są pacjenci z zagrożeniem życia lub w stanie ciężkim – tłumaczy rzecznik prasowy grupy EMC Szpitale, Anna Szewczuk- Łebska. 

Tymczasem lubinianin, który poprosił dziennikarzy o pomoc i wyjaśnienia twierdzi, że poza panią w recepcji, która wypełniała dokumentację nikt inny wstępnie go nie badał. Zgłosił się na SOR z raną szarpaną nogi o długości około 60 mm (dane z wypisu). Na lubińskim SOR spędził 4 godziny, a próba dopytania się jak długo będzie czekał skończyła się groźbą wezwania policji i wezwaniem ochrony.  – Osoba,która przyjmuje zgłoszenie pacjenta to jest pielęgniarka triażowa. Najpierw jest wywiad, a na tej podstawie decydowane jest co dalej, jaki następny krok, bo jeżeli zgłasza się pacjent, powiedzmy tak dla przykładu z urazem nogi, ze skręconą nogą, wtedy nie ma takiej potrzeby do wykonywania pewnych czynności medycznych, on wymaga po prostu innego zaopatrzenia – wyjaśnia rzecznik.

Czas oczekiwania mimo to pacjentom wydaje się zbyt długi. Niektórzy oczekując na lekarza spędzają przy Bema 10 godzin. – Pacjenci oczekujący w poczekalni nie widzą co się dzieje na SOR, bo sale intensywnej terapii i przestrzeń zabiegowa są w osobnej części. W związku z tym podczas, gdy w poczekalni panuję względna cisza, w tym samym czasie jest pacjent z podejrzeniem pęknięcia tętniaka aorty, gdzie w takim przypadku jest zaangażowany praktycznie cały zespół SOR- u, jednocześnie ratownik medyczny zajmuję się pacjentką ze skrajnie wysokim ciśnieniem, a chwilę później karetka przywozi pacjenta z ciężkim zapaleniem, z niewydolnością oddechową i zdiagnozowaną niewydolnością serca. Wszystkie akcje, które trzeba wobec nich podjąć są akcjami ratującymi życie. Pacjenci w holu SOR, których stan nie jest tak poważny, choć być może czują naprawdę ból, czują się źle, naprawdę doskonale to rozumiem, że chcieliby jak najszybciej zostać skonsultowani przez lekarza, muszą zaczekać na swoją kolej, bo w tym czasie ratujemy ludzkie życie -mówi Anna Szewczuk- Łebska. 

Są jednak szanse, że czas oczekiwania na pomoc medyczną dla pacjentów z mniej niebezpiecznymi dla zdrowia problemami,którzy stawiają się na SOR skróci się. – Od 1 października będziemy prowadzić oddzielną poradnię nocnej i świątecznej opieki. Mamy też wielką nadzieje, że to pozwoli nam na taki podział dla pacjentów, które sprawi, że osoby, które trafiły na SOR, ale nie wymagają leczenia na szpitalnym oddziale ratunkowym, będą przyjmowane przez lekarza z nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. To powinno skrócić czas oczekiwania pacjentów, którzy teraz muszą najdłużej czekać na to świadczenie medyczne- informuje rzecznik.

Poprzedni artykułZnowu blokowali prace przy S3. Dostaną należne pieniądze
Następny artykułPobiegli po raz 115 na Parkrun – foto