Spacer z przedszkolakami o mało nie zamienił się w tragedię, kiedy dzieci zostały pogryzione przez wilczura. Do szpitala trafiły trzy osoby. Na szczęście dzięki pani Uli -nauczycielce z przedszkola – obrażenia są tylko powierzchowne. Własnym ciałem zasłoniła maluchy.

Z grupką sześciorga dzieci na jesienny spacer wybrały się dwie nauczycielki, przedszkola w Składowicach. Przed godz. 13 grupka została zaatakowana przez wilczura. Owczarek poturbował i pogryzł dwie dziewczynki oraz przedszkolankę, która własnym ciałem zasłoniła maluchy i też została pogryziona .

Jedna z dziewczynek ma zadrapania na głowie, a druga krwiaka koło oka. Rodzice, a także mieszkańcy Składowic są w szoku. Na szczęście zimnej krwi nie zabrakło przedszkolnym nauczycielkom. – Widziałyśmy jak podbiegał ten pies – relacjonuje Ewelina Migda, nauczycielka, która była na spacerze z dziećmi. – Pani Ula uznała, że coś z nim jest nie tak. Pies skoczył na dziewczynkę.

Wtedy wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Pani Ula odciągnęła od psa i zasłoniła dziewczynkę. Została przez to również pogryziona w ramię, a ponieważ broniąc dzieci przewróciła się ma też rozbite kolano.

Niestety mimo podniesionego natychmiast alarmu nie był to koniec dramatycznych chwil, bo pies wystraszył dzieci. Jedna z dziewczynek zaczęła uciekać. Owczarek rzucił się za 4-letnim dzieckiem, przewrócił na ziemię i stał nad nim. Na szczęście nadbiegł jakiś mężczyzna z kijem i nim zdzielił psa i odgonił od maluchów.

Nauczycieli z przedszkola w Składowicach nie mogą uwierzyć, ze coś takiego się stało. – Nigdy czegoś takiego tu nie było, żeby pies rzucił się na kogoś – mówi Urszula Biedrzycka, która własnym ciałem zasłaniała przed psem zaatakowaną dziewczynkę.

Przyczyny całego zdarzenia wyjaśnia policja. Wiadomo, że wilczur ma swój kojec i tam powinien był być. Dlaczego znalazł się na wolności? Na razie nie wiadomo.
Autor: inf

Poprzedni artykułZderzenie w Turowie
Następny artykułJest chętny na szpital