Od sierpnia ubiegłego roku po gruntownym remoncie przejazdu kolejowego na krajowej trójce Lubin-Legnica, remont goni remont. Dzisiaj ekipa naprawcza przyjedzie ponownie. Od ostatniej wizyty mija raptem tydzień.

– Co top za partacze naprawiali ten przejazd – denerwuje się Jacek kierowca ciężarówki jadącej do Katowic.

Policjanci, którzy rano tuż po godz. siódmej przyjechali zabezpieczyć przejazd kolejowy z którego na 15 cm wystawała betonowa płyta tez kręcili głowami. – Znowu ten przejazd.

Funkcjonariusze zaczęli kierować ruchem. Zastanawiali się tylko ile czasu ekipie naprawczej zajmie ponowne dotarcie do Lubina, ponownie do tej samej usterki – my stwierdzamy fuszerki.

Przejazd kolejowy przy wylocie z Lubina do Legnicy był remontowany w sierpniu ubiegłego roku. Już w listopadzie na wniosek Zakładu Linii Kolejowych we Wrocławiu, wykonawca remontu naprawiał to co wyremontował trzy miesiące wcześniej. Przejazd wytrzymał kilka miesięcy i zaczęło się. Prawdziwa pandemia panuje od trzech miesięcy. Naprawy prowadzone są co ,kilka dni lub kilka tygodni. Z przejazdu „wyskakują” betonowe płyty. Mało tego nie wytrzymują ciężaru i pękają.

Dziennikarskim okiem dało się dzisiaj rano stwierdzić, że pod pękniętą i wystającą płytą nie ma podsypki. Płyta nie była również przykręcona. Dodamy nie tylko ta jedna…

Poprzedni artykułNowy supermost, a ciężarówki nie pojadą
Następny artykułDzwonił jak szalony, bo był nawalony