Joanna Bałasz, dyrektorka domu dziecka w Ścinawie nieprawnie zwolniona w kwietniu 2011 roku miała dzisiaj rozpocząć pracę na dawnym stanowisku. Nie rozpoczęła, bo decyzją władz powiatu dostała kolejne wypowiedzenie umowy o pracę. Tym razem wymyślono inne zarzuty. – Sprawa ponownie trafi do sądu – zapowiada Joanna Bałasz.
W ubiegłym tygodniu sąd drugiej instancji podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego w Lubinie, który nakazał staroście przywrócenie do pracy bezprawnie zwolnionej dyrektorki. Miała zacząć dzisiaj. Zrobiła badania lekarskie i pojawiła się w Starostwie powiatowym w Lubinie. Próbowała spotkać się ze starostą. Okazało się, że nie było to najłatwiejsze zadanie. Wreszcie otrzymała informację, że ma pojechać do swojego miejsca pracy do Ścinawy. Kiedy pojawiła się w placówce, która ponownie miała kierować przyjechała delegacja z powiatu. Dyrektorce ponownie wręczono wypowiedzenie umowy o pracę. Tym razem wymyślono i wpisano inne zarzuty. Tym razem pojawiły się rzekome nieprawidłowości, do których miało dochodzić kiedy była dyrektorem placówki, a które stwierdzono w pół roku po tym jak przestała pełnić funkcję i dochodziła swoich praw przed sądem.
Przypomnijmy, że w trakcie dotychczasowych procesów w sądzie pracy również przytaczane były bzdurne zarzuty z czasów kiedy kierowała jednostką. Sąd w druzgocący sposób je skwitował i przywrócił byłą dyrektorkę do pracy.
W rezultacie w powiecie pojawił się problem, bo dyrektorem miała zostać osoba która stanowisko objęła za poprzedniej władzy. Tymczasem poplecznicy Roberta Raczyńskiego z Lubin 2006 urzędujący w powiecie zdążyli obsadzić stołek dyrektora w domu dziecka. Bez konkursu powołano – Ewę Cieślowską – żonę radnego z Lubin 2006 . Dzisiaj nie wiadomo na jakich zasadach i na mocy jakiej decyzji urzęduje ona w PCOWiA.
Autor: MC