W lubińskim biurze paszportowym liczba oczekujących przekracza możliwości urzędników. Petenci muszą liczyć się z wielogodzinnym oczekiwaniem na obsługę. Powód? Zbyt wielu petentów na dotychczasowe siłę przerobowe urzędników Starostwa Powiatowego. Lubinianie zaczynają oczekiwać w kolejce na długo przed otwarciem urzędu.
Konflikt zbrojny w Ukrainie odbija się echem we wszelkich dziedzinach życia nie tylko broniących się Ukraińców. Lubinianie na własnej skórze odczuwają, co oznacza próba złożenia wniosku o paszport. Do biura paszportowego w Lubinie przybywają mieszkańcy również innych miejscowości. Powód? W naszym mieście nie trzeba umawiać się na wizytę. Petenci są obsługiwani na bieżąco. Niestety „na bieżąco” to stwierdzenie, które jest już dalekie od prawdy. Wielu chętnych, by złożyć wniosek odchodzi z tak zwanym kwitkiem.
– Każdy szuka jakiegoś sposobu dostania się do biura paszportowego w jak najkrótszym czasie, a warto też zauważyć, że w wielu biurach jednak obowiązują zapisy. Co powoduje, że najbliższa wizyta w biurze paszportowym może być nawet za miesiąc. U nas tych zapisów nie ma więc na dobrą sprawę, każdy kto przyjedzie, że tak powiem “zdąży” być w tej kolejce obsłużony. Staramy się to robić bez zapisów i jest to nasz ukłon w stronę mieszkańców żeby dać im możliwość szybkiego załatwienia sprawy. Natomiast tak, jak mówię, ilość chętnych do złożenia wniosku jest po prostu tak duża, że mimo naszych wszelkich możliwych starań, nie jesteśmy w stanie obsłużyć wszystkich klientów urzędu – mówi Marta Dykas, kierownik biura promocji Starostwa Powiatowego w Lubinie.