W następstwie tragicznej śmierci 30-letniej Izy w szpitalu w Pszczynie w Polsce odbywają się protesty wobec przepisów dotyczących aborcji. Kobiety boją się rodzić, zachodzić w ciążę. Przepisy wiążą ręce lekarzom, którzy chcieliby ratować życie kobiet z trudną ciążą. W Lubinie w niedzielne popołudnie zaledwie garstka osób przyszła, by symbolicznie wyrazić swój sprzeciw wobec groźnych przepisów prawnych ustanowionych przez PiS.
Trzeba powiedzieć STOP i zrobić wszystko, by to złe prawo zmienić. Nawet jeśli na takim symbolicznym spotkaniu jest kilkadziesiąt osób to, warto dać gest solidarności z śp. Izą i jej rodziną. To jest tragedia konkretnych osób. Jesteśmy tu po to, by uczcić jej pamięć. Takie tragedie nie powinny i nie mogą się dziać. Trzeba zmienić prawo, które wiąże ręce lekarzom, które sprawia, ze kobiety boją się rodzić, boją się zachodzić w ciążę. Będą się bały ryzyka i śmierci, gdy okaże się, że ich dziecko jest nieodwracalnie chore, ma wady. Kto im wtedy pomoże? Władza PiS zrobi wszystko, by powiedzieć teraz , że winni są lekarze. Pamiętajmy, że gdyby to było wcześniej, Iza miałaby prawo powiedzieć „Usuńcie ciążę”. Teraz nie miała takiego prawa. Musieli zdecydować lekarze, Czy zrobili właściwie, czy nie, czy właściwie ocenili sytuację, top wykaże śledztwo. Natomiast to, że mają związane ręce i boją się pójść do więzienia, jeżeli usną płód za wcześnie, bo ktoś poda ich do prokuratury. To oznacza, że lekarze też żyją pod wielką presją. To nie powinno mieć miejsca. Będą umierały kolejne kobiety. Nie możemy na to pozwolić. Trzeba zmienić władzę i powiedzieć twardo NIE, zmienić złe prawo – mówił w lubińskim rynku Piotr Borys, poseł na Sejm RP.
W Polsce jest obojętność. Nie widać społeczeństwa. Mam 72 lata i pamiętam czasy, gdy wszyscy byli zaangażowani społecznie. Dziś każdy zamyka się w domu i nie widzi żadnych problemów. Spytałbym Morawieckiego, gdyby to jego córka byłą w takiej sytuacji. PiS zwala teraz winę na lekarzy, a lekarzy postawili pod ścianą, że dopóki serce płodu bije, to nie mogą nic zrobić. W takim Lubinie powinno tu teraz być 50 tys. ludzi, a ile nas przyszło? Już dwa pokolenia po mnie i obecnie ludzi nic nie interesuje – mówił wzburzony Aleksander Kosior z Miroszowic.
– Mam 17 letnią córkę. Wiem, że w takiej sytuacji nie będzie jej łatwo podjąć decyzję kiedyś, czy zajść w ciążę. Wiele kobiet będzie się zastanawiało czy ryzykować własne życie. Tak słyszę od mojego dziecka – mówiła Ewa z Lubina.
– Mam 15-letnią i 18-letnią córkę. Też mam wiele lęku, czy to będzie dla nich sprzyjający kraj, by mogły zaplanować macierzyństwo, bezpiecznie przejść ciążę, urodzić i trafić na lekarzy, którzy nie będą obawiać się podjąć trudnych decyzji i nie będą czuli presji wobec przepisów, które obecnie obowiązują – dodawała Marzena z Lubina.