Pacjenci czekają na karetki dość długo, potem kolejne godziny nierzadko pod szpitalami lub oddziałami SOR. Jak tłumaczy rzecznik prasowy pogotowia, to niestety nie zależy ani od ratowników, ani od samego pogotowia.
Pogotowie Ratunkowe w Legnicy podzielone jest na rejony: Lubin, Legnica, Polkowice, Złotoryja, Głogów, Chojnów. Na każdy z rejonów przydzielone są zespoły ratownictwa.
Pacjenci nie tylko z Lubina, ale też wszystkich miejscowości z zakresu legnickiego Pogotowia Ratunkowego uskarżają się na bardzo długie okresy oczekiwania na karetkę, a potem czekania w karetce pod szpitalem lub oddziałem SOR.
– Pogotowie ratunkowe nie ma wpływu na kolejki pod SOR-ami. Szpitale pracują na pełnych obrotach i nie zawsze są w stanie przyjąć pacjentów, których przywozimy. Dlatego często karetki stoją i oczekują na przekazanie pacjenta. Epidemia dotyka również ratowników. Na szczęście sporadycznie zdarza się to w pracy, bo są zabezpieczeni. Najczęściej COVID-a przynosi się z domu, z urlopu, dzieci przynoszą ze szkoły czy przedszkola. My też chorujemy, ale w takich sytuacjach inni ratownicy i lekarze pracują na pełnych obrotach, by zapewnić opiekę medyczną – mówi Andrzej Niemiec, rzecznik prasowy Pogotowia Ratunkowego w Legnicy.
Pracownicy pogotowia proszą o zrozumienie, że dysponują ograniczonymi zasobami. Na Lubin obecnie przydzielonych jest 4 zespołów i jedna karetka międzyszpitalna.
W sumie Legnickie Pogotowie Ratunkowe ma do dyspozycji 20 Zespołów Ratownictwa Medycznego, czyli tzw. dobokaretek