Premier Mateusz Morawiecki podpisał Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie ustalenia granic niektórych gmin i miast oraz nadania niektórym miejscowościom statusu miasta. Nie ma w nim mowy o powiększeniu miasta Lubina o siedem naszych sołectw – informuje Gmina Wiejska Lubin na swojej stronie internetowej.

Kilka miesięcy trwała walka wójta Gminy Lubin Tadeusza Kielana i mieszkańców Gminy Wiejskiej Lubin o siedem sołectw, na które zakusy miał prezydent Lubina  Robert Raczyński. Włodarz stolicy polskiej miedzi chciał przejąc w obręb gminy miejskiej sołectwa, a wraz z nimi budżet. Konsultacje społeczne, zbieranie podpisów, pikiety nie nie poszły na marne. Na stronie internetowej czytamy o ostatecznym zwycięstwie Gminy Wiejskiej Lubin:

“Nasza walka, dobra argumentacja i wyniki konsultacji społecznych, w których 98,23% głosujących powiedziało „NIE” planowanej przez prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego grabieży gminy, przyniosły ZWYCIĘSTWO!

Walczyliśmy od grudnia 2018 roku. 18 grudnia radni miejscy chcieli przyjąć uchwałę w sprawie zagarnięcia naszych siedmiu sołectw. Mieszkańcy Gminy Lubin, którzy przyszli na sesję, tak skutecznie protestowali, że sesję przerwano. Bogusława Potocka przewodnicząca Rady Miejskiej nazwała broniących granic bandą krzykaczy. Dzień później obrady wznowiono. Żeby mieć pewność co do wyniku głosowania ściągnięto z urlopu radnego Tomasza Górzyńskiego i bez dyskusji, przy sprzeciwie mieszkańców, uruchomiono procedurę zmiany granic i przejęcia przez miasto Osieka, Szklar Górnych, Miroszowic, Obory, Kłopotowa, Krzeczyna Wielkiego i Chróstnika.

Dla Gminy Lubin ta grabież oznaczałaby początek jej likwidacji, bowiem doprowadziłaby do utraty 65% gminnego budżetu, połowy ludności i 33% terytorium.

– To sprawa, która od grudnia spędzała mi i wielu osobom sen z powiek. Byli i tacy, którzy mówili, że nasza walka z góry jest skazana na niepowodzenie, bo zmiana granic była dogadana przy tworzeniu koalicji w województwie. Radni miejscy nie słuchali naszych argumentów, tylko bezmyślnie przegłosowali to, co im prezydent Raczyński kazał – mówi Tadeusz Kielan wójt Gminy Lubin. – Pokazaliśmy jednak wszystkim, że nie ma społecznego przyzwolenia na rozbiór Gminy Lubin. Kosztowało nas to bardzo dużo wysiłku i zaangażowania, za które dziękuję mieszkańcom i pracownikom Urzędu Gminy. Jesteście wielcy – dodaje wójt. 

Podczas tej wielomiesięcznej batalii prezydent Robert Raczyński nie wziął udziału w przeprowadzonych w gminie konsultacjach (było ich aż 31), tylko próbował jednostronnie narzucić wszystkim swoją wolę i przejąć siedem naszych sołectw, w które w ostatnich latach zainwestowano dziesiątki milionów złotych. Lubin od lat się wyludnia, bowiem mieszkańcy wybierają Gminę Lubin.

– Miasto ma gigantyczne zadłużenie na ponad 300 milionów złotych i prezydent chciał sobie naszymi dochodami podreperować budżet. To jednak krótkowzroczny pomysł na zarządzanie miastem. Można to zrobić przygotowując atrakcyjne tereny inwestycyjne, których w Lubinie nie brakuje i przyciągnąć tym inwestorów oraz nowych mieszkańców – mówi wójt Tadeusz Kielan. – Możemy pomóc swoją wiedzą i doświadczeniem w rozwiązywaniu miejskich problemów, jesteśmy przecież sąsiadami. Robert Raczyński nie ma jednak w zwyczaju rozmawiania z ludźmi i wypracowywania kompromisów, a teraz publicznie mówi, że w Polsce nie ma państwa, nic nie działa, nie ma służb i inspekcji. Nasze zwycięstwo pokazuje jednak, że i państwo i demokracja mają się dobrze.

Przypomnijmy, że w uzasadnieniu rozporządzenia MSWiA negatywnie rekomendowano zmianę granic Lubina i napisano: „Z uwagi na brak obopólnej zgody pomiędzy jednostkami samorządu terytorialnego objętymi zmianami, obecnie rekomenduje się do negatywnego rozpatrzenia (…) wnioski” Uzasadnienie odwoływało się także do wyników przeprowadzonych konsultacji.

Minione pół roku, to były setki listów, apeli i spotkań wójta oraz urzędników i przekonywanie wszystkich, że taka siłowa próba zmiany granic to zaprzeczenie idei samorządności i demokracji. Między 21 stycznia a 8 marca w Gminie Lubin przeprowadzono konsultacje społeczne. Nasi mieszkańcy pokazali także, że chcą przyjaźni z miastem i w Dzień Kobiet zorganizowano w galerii występy naszych zespołów, pokaz rękodzieła, częstowano jabłkami i obdarowywano panie kwiatami. 17 marca ulicami miasta przeszedł Marsz Przyjaźni. Na portalach społecznościowych w walce o utrzymanie granic uaktywniło się wiele grup mieszkańców.

W ciągu tych ponad siedmiu miesięcy pokazaliśmy swoją wolę, siłę i determinację. I możemy być z siebie dumni!”. 

inf. Gmina Wiejska Lubin

Poprzedni artykułPościg za pijanym bez OC, ale z narkotykami
Następny artykułLubin w 75. rocznicę powstania warszawskiego – dołącz