Dlaczego w Lubinie w wielu miejscach jest ciemno?  Latarnie nie świecą i nie wiadomo dlaczego- mówili lubinianie prosząc o pomoc. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze. Tak też jest w Lubinie. W końcu wyjaśniło się dlaczego Urząd Miejski nie podpisał nowej umowy z firmą Tauron, a ta nie dokonuje napraw oświetlenia ulicznego w mieście.   

 

Od października 2015 trwają negocjacje cen między Urzędem Miejskim a firmą Tauron.  Ostatnia umowa eksploatacyjna wygasła z dniem 31 grudnia 2015. Od tamtej pory Tauron interweniuje tylko wtedy, gdy istnieje zagrożenie życia lub zdrowia.  Inne naprawy nie wchodzą w grę.

– Pomysł, by przyjrzeć się sposobowi naliczania cen za obsługę punktów oświetleniowych pojawił się na konferencji, na której spotkało się wiele gmin. To było 11 października – wspomina Jacek Mamiński, rzecznik prezydenta Lubina – Ceny są zróżnicowane dla gmin, które ze sobą sąsiadują i do bazy Taurona mają podobną odległość oraz warunki. Wahają się od 7 do 35 złotych za jeden punkt oświetleniowy.  To jest chyba obliczane według czyjegoś widzimisię. Okazuje się, że w Zagłębiu Miedziowym mamy wyższe stawki niż np. na terenach jeleniogórskich, gdzie przecież warunki są trudniejsze, teren górzysty, a zimy ostrzejsze. Wyraźnie widać, że wyższe koszty ponoszą zamożniejsze gminy – mówi Jacek Mamiński.

Negocjacje cen nie przebiegają jednak pomyślnie, bo choć trwają od października, to po dziś dzień końca rozmów nie widać. A lubinianie walczą z ciemnością, bo trzeba wspomnieć, że już w grudniu w niektórych miejscach latarnie uliczne nie działały. Przez styczeń kolejne lampy odmówiły posłuszeństwa. Poprzednia umowa wygasła 31 grudnia.  Nowej nie ma. Jak zapewnia Mamiński, walkę Urzędu Miejskiego w Lubinie z Tauronem popierają podobno inne gminy, które podobnie jak Lubin chciałyby przejąć obsługę punktów oświetleniowych od firmy Tauron. Przepisy na to nie pozwalają.

Jak informuje rzecznik prezydenta Lubina, gra toczy się o 150 tys. złotych rocznie. Na pytanie, kto będzie odpowiadał za ewentualną czyjąś krzywdę, która wydarzy się w nieoświetlonym zaułku odpowiada krótko – Tauron. Negocjacje mają to do siebie, że są twarde. Stoimy na stanowisku, w którym popiera nas kilkadziesiąt innych gmin. Te ceny należy obniżyć i urealnić. Nie możemy zmusić Tauronu, by nam naprawił awarie. Widocznie w ten sposób akcentują te negocjacje. Dopóki negocjacje trwają to wychodzą z założenia, że niczego nie zrobią . Według mnie to błąd – podkreśla Jacek Mamiński.

 

Poprzedni artykułTauron: Miasto nie podpisało z nami umowy
Następny artykułPrzedłuż karnety na mecze Zagłębia Lubin