Andrzej Górecki z Lubina na ekranach w całej Polsce. Wraz z Maksem Płonką stanowią duet w programie „Aplauz, Aplauz!”, w którym podbijają serca publiczności nie tylko widowni w studio, ale również przed telewizorami. Andrzeja Góreckiego mieszkańcy Zagłębia Miedziowego znają m.in. z zespołu Liverpool . Dla Maksa Andrzej jest ojczymem.
Andrzej Górecki ma 45 lat i pochodzi z Lubina. Choć wyprowadził się do Warszawy, ożenił i tam mieszka to do Lubina wciąż przyjeżdża. Wspiera przyjaciół w wielu charytatywnych i muzycznych przedsięwzięciach. Wciąż gra w zespole Liverpool, z którego jest najbardziej znany w stolicy polskiej miedzi. Maksymilian ma 10 lat i jest synem żony Andrzeja. Choć nie łączą ich więzy krwi, to łączy ich coś więcej. Panowie twierdzą, że to męska przyjaźń, ale w oczy uderza jedno – miłość. Ten silny związek przekłada się na wspaniałą współpracę na scenie podczas występów w znanym już prawie wszystkim Polakom programie „Aplauz, Aplauz!” emitowanym w niedzielę przez stację TVN. Jak mówi Andrzej łatwo nie jest, ale warto. – Na scenie musze starać się zaśpiewać to, co zostało ustalone. Jednocześnie zerkam na to, co dzieje się u Maksa, który w trakcie występu śpiewa swoje, ale ciągle zerka na to, co ja robię. Jeśli czegoś nie pamięta, patrzy na to, co ja robię. Jeśli jestem na luzie, to i Maksiu jest na luzie. Kiedy widzi, że jestem spięty, to i on jest spięty. Dużo zależy ode mnie i czuję tę odpowiedzialność. Kiedy stoimy przed wejściem na scenę za kulisami i odliczają nam 5,4,3…i jeden jest po cichu to Maksiu pokazuje mi, że boli go brzuch. I co mam mu powiedzieć? Musze go nakręcić niezależnie do własnego samopoczucia. Musze mu pokazać, że jest luz i że jesteśmy ekstra przygotowani. Czuje tę podwójną odpowiedzialność zwłaszcza, że pomysł na udział w programie był mój. Już nawet nie wiem gdzie mignęła mi informacja o castingu czy w gazecie, czy w telewizji. Powiedziałem sobie – Andrzej pomyśl, czy jest jeszcze jakiś program w telewizji, do którego ty byś się nadawał? Voice of Poland? – nie za bardzo, bo tam trzeba porządnie śpiewać i mieć jaja. Must be the music? – nie lubię tego jury. Mam talent? chyba tego talentu nie mam zbyt dużo. A tu jest idealny program. Rodzice śpiewają ze swoimi dziećmi. Można w pewnym sensie ukryć się za dzieckiem, a dzięki temu wystąpić w telewizji, zobaczyć jak to wszystko funkcjonuje i dobrze się bawić. Wybrano 20 duetów z całej Polski, a w tym nas. To było duże zaskoczenie, ale jesteśmy, a program bardzo nas zbliżył. Wcześniej z Maksem byliśmy już bardzo blisko i myślałem, że to już wszystko co można osiągnąć z dzieckiem. Pomyliłem się. To, że ja się nim opiekuję to, że pilnuję przydomowych spraw to nie wszystko. Dzięki programowi spędzamy więcej czasu. Doszło nawet do takich sytuacji, że gdy tylko mnie nie było w domy, to Maks czuł się niespokojny i pytał gdzie jestem. Gdy wróciłem z koncertu o 2.00 w nocy Maks wyszedł do przedpokoju, przetarł oczy i zapytał – jesteś? Powiedziałem – no jestem. Wtedy poszedł spokojnie znowu spać. Wcześniej tak nie było – mówi Andrzej. Obu panom życzymy utrzymania tej niespotykanej więzi. A lubinian zapraszamy na kolejny odcinek programu „Aplauz, aplauz!” z udziałem Andrzeja i Maksa. Już w niedzielę o 20.00 w programie TVN rozpoczną się wyjątkowe emocje. Trzymamy kciuki.