Dwie godziny trwał strajk ostrzegawczy w szpitalu Regionalnego Centrum Zdrowia przy ul Bema, którego właścicielem jest Starostwo Powiatowe. Pracownicy szpitala zdecydowali się na ten krok, gdyż przez dziewięć miesięcy nie osiągnęli porozumienia z zarządem spółki.

Około setka pracowników szpitala, pielęgniarek i położnych odeszła od łóżek. Powodem są niekorzystne zapisy regulaminów płacy i pracy, które władze szpitala rok temu podpisały z garstką zatrudnionych pracowników, a które w kilka dni później zastała kilkusetosobowa załoga przejmowana do nowej spółki. – W nowych regulaminach nie ma nagród jubileuszowych, dodatków stażowych, odpraw emerytalnych, a także funduszu świadczeń socjalnych. Te ustalenia zarząd RCZ podjął z kadłubkową 24-osobową załoga – mówi Mówi Małgorzata Siwoń ze związku pielęgniarek i położnych. Akcję strajkową w Szpitalu poparły trzy związki zawodowe zrzeszające pracowników. W proteście nie brali udziału lekarze, gdyż są zatrudniani na kontraktach. Pielęgniarki powiedziały władzom szpitala – stop niewolniczej pracy. Nie zgadzają się również na ograniczanie ich praw do swobodnego wypowiadania się. – W tej firmie panuje zamordyzm. Odmawia nam się prawa do wolności wypowiedzi. Jedna z osób, które udzieliły wywiadu dla Telewizji Wrocław została ukarana naganą! Takie rzeczy dzieją się w tej firmie.

Związkowcy nie kryją rozgoryczenia, gdyż z prezesem Rafałem Koronkiewiczem próbowały rozmawiać od dziewięciu miesięcy. Niestety w kwestii sporu nie osiągnięto żadnego porozumienia, które zakończyłoby konflikt. Załoga czuje się oszukana, bo przed przekształceniem szpitala w spółkę radni Lubin 2006 zapowiadali, że dzięki temu szpital przestanie się zadłużać, że będzie lepiej, bo dojdą zabiegi komercyjne. Rzeczywistość okazała się brutalna, bo podstępem bez udziału związków zawodowych wprowadzono niekorzystne dla pracowników RCZ zmiany, a spółka, o którą tak zabiegali radni Lubin 2006 koszty zmian przerzuca na pracowników proponując im obniżenie przeciętnych, często już niskich wynagrodzeń.

Wsparcia pielęgniarkom udziela Solidarność Zaglebia Miedziowego. Jej przewodniczący Bogdan Orłowski skrytykował władze powiatu i szpitala, że nie chcą rozwiązać problemu pracowników

– Nie rozumiem tego. Przecież dialog to są same korzyści. Spokój załogi i polubowne załatwienie problemu. Przecież ten problem w szpitalu nie jest tak poważny, aby nie można go było rozwiązać z udziałem związkowców przy wspólnym stole.

Orłowski zapowiedział, że zwróci się do władz szpitala i powiatu o niezwłoczne podjęcie rozmów i rozwiązanie problemu. Nie mógł zrozumieć, że tak prosta do rozwiązania sprawa spowodowała taki konflikt.

Tym bardziej zaskakująca była dla niego postawa starosty powiatu Adama Myrdy, który jeszcze kilka miesięcy temu jako szef solidarności w PeBeKa walczył o prawa pracownicze, sprzeciwiał się prywatyzacji KGHM, dzisiaj dopuszcza, aby w szpitalu doszło do strajku ostrzegawczego. – Jeżeli rozmowy związkowców z prezesem RCZ nic nie dały, jako właściciel szpitala starosta powinien włączyć ręczne sterowanie, aby rozwiązać problem. Na pewno ma jeszcze serce związkowca – mówi Orłowski.

Problemy w szpitalu rozpoczęły się, kiedy proprezydenckie ugrupowanie Lubin 2006 w powiecie zdecydowało o prywatyzacji szpitala. Aktywnie brał w tym udział ówczesny przewodniczący rady powiatu, a dzisiaj starosta lubiński. Dzisiaj ówczesne działania ekipy spod szyldu Lubin 2006 doprowadziły do konfliktu w szpitalu, bo załogę byłego ZOZ, a dzisiaj RCZ (szpital przy ul. Bema) po prostu wystrychnięto na dudka.

Poprzedni artykułZostań dawcą życia
Następny artykułSolidarność wskazuje winnych sytuacji w szpitalu