Lubińska prokuratura z urzędu zajmie się sprawą otrzęsin w salezjańskim gimnazjum. Dzisiaj około stu osób – uczniów i absolwentów – wzięło udział w proteście przeciwko szkalowaniu dobrego imienia szkoły i księdza dyrektora.
Wczoraj pisaliśmy o bulwersującej sprawie otrzęsin w lubińskim salezjańskim gimnazjum. W trakcie wyjazdu pod koniec wakacji 14-letnie dzieci przechodziły tzw. kocenie. Jednym z zadań przygotowanych, jak się okazuje, przez całe grono pedagogiczne szkoły, było oddanie hołdu księdzu dyrektorowi. Ks. Marcin Kozyra siedział rozparty na fotelu. Kolana miał pokryte – jak twierdzą uczniowie – pianką do golenia. Dzieci na czworaka lub klęcząc przed księdzem miały jego kolan dotykać nosami lub ustami.
Zdjęcia z tej zabawy opublikowano na oficjalnej stronie internetowej szkoły. Kiedy zainteresowały się tym media rozpętano burzę. Zbulwersowani byli psychologowie, pedagodzy i przedstawiciele służb dbających o bezpieczeństwo. Nic dziwnego w takim zachowaniu księdza nie widzą jednak koceni uczniowie, ani ich rodzice, którzy wystosowali protest do redakcji jednej z lokalnych telewizji, która zdjęcia pokazała w swoim materiale.
– Przyszliśmy tu po to, by wyrazić swoje ubolewanie, a także zgorszenie wywołane publikacjami na temat szkoły, do której niegdyś uczęszczaliśmy – powiedział Krystian Sukiennik, absolwent gimnazjum i jeden z animatorów, który przygotowywał zabawy na otrzęsinach. – Kocenie zostało przez uczniów przyjęte bardzo ciepło. Bez opinii i komentarzy pełnych zgorszenia. Podobne zdanie mają nasi rodzice, którzy podpisali się pod protestem opublikowanym na stronie internetowej szkoły. Nas takie kocenia nigdy nie gorszyły, nie bulwersowały. To była bardzo dobra zabawa.
Dzieci, które na własnej skórze przeżyły taka formą przyjmowania w szeregi uczniów gimnazjum nie chcą podawać swoich nazwisk.
– Nikt nas do niczego nie zmuszał, na kolanach księdza była pianka do golenia a nie żadna bita śmietana – mówią Kasia i Marysia. – Trzeba jej było dotknąć nosem. To była taka zabawa, wszystko było dla żartu.
Niestety nie śmieją się specjaliści w dziedzinie psychologii, terapeuci i przedstawiciele Kuratorium Oświaty, które zapowiedziało już kontrolę w lubińskiej placówce. Sprawę rozpatrzy również rzecznik dyscyplinarny przy wojewodzie dolnośląskim. Jeżeli uzna, że doszło do naruszenia prawa lub zachowanie księdza dyrektora Marcina Kozyry było nieobyczajne może skierować sprawę do komisji dyscyplinarnej, a ta nawet pozbawić księdza pracy i zakazać wykonywania zawodu.
Zbulwersowany zaistniałą sytuacją jest również Rzecznik Praw Dziecka, który zażądał wyjaśnień. – Z pewnością granice przyzwoitości i akceptowalnych form kontaktu cielesnego zostały przekroczone. Zleciłem czynności sprawdzające i zażądałem wyjaśnień od właściwych instytucji – oświadczył Marek Michalak w oficjalnym komunikacie. – Dzieci z pewnością zostały wkręcone w niestosowną sytuację. Takie zabawy są ryzykowne i nie powinny mieć miejsca. Nie jest tu istotne czy to jest ksiądz, nauczyciel, wychowawca, czy lekarz.
Ks. Marcin Kozyra nie chce komentować sprawy. Głosem w jego obronie są nieletni uczniowie.