Trwają prace nad przyszłorocznym budżetem Lubina. Nie ma w nim inwestycyjnych fajerwerków, bo samorząd ma za mało „wolnych” pieniędzy. Dług wynosi 100 mln zł. Razem z pieniędzmi na budowę hali i utrzymanie RCS, długoterminowe zobowiązania miasta przekraczają 250 mln zł!

Największą przyszłoroczną „inwestycją” będzie dokapitalizowanie RCS na potrzeby budowy hali widowiskowo-sportowej. RCS otrzyma 10 mln zł. Patrząc na plany finansowe samorządu trzeba przyznać, że budżet jest duży bo sięga 294 mln zł. Niestety jest też solidnie zadłużony. W „papierach” zobowiązania Lubina wyglądają prawidłowo i wynoszą około 33 proc. Jednak kiedy doliczymy do tego zobowiązania kredytowe związane z budową hali wodowiskowo-sportowej (90 mln zł) sprytnie ukryte w dokapitalizowaniu RCS okaże się, że suma ta urośnie do ponad 150 mln zł! Razem z kredytami budżetu i utryzmaniem RCS daje to astronomiczne zobowiązanie przekraczające 250 mln zł!!! To oznacza, że w rzeczywistości tak cudownie już nie jest.

Patrząc na finanse miasta widać, że prezydent oszczędza na inwestycjach bo najzwyklej w świecie w budżecie nie ma na nie zbyt wiele pieniędzy. Owszem są w nim kontynuacje inwestycji m.in. Park Wrocławski z dinozaurami, dokapitalizowanie RCS na budowę hali, budowa ścieżki przyrodniczej czy pomysł zbudowania sieci szkieletowej dzięki której na ulicach Lubina będzie można korzystać z bezprzewodowego internetu, jednak o fajerwerkach trudno tu mówić. Pojawi się trochę nowych miejsc parkingowych i zaplanowana jest przebudowa skrzyżowania ul. Tysiąclecia, M. Skłodowskiej-Curie i Bema. Zostanie tam wybudowane rondo. I w tym miejscu można powiedzieć plany inwestycyjne miasta ulegają zakończeniu z powodu braku pieniędzy…
W planie inwestycyjnym na przyszły rok nie znajdziemy również budowy nowej drogi. Zapowiadane od niemal trzech lat przedłużenie ul. Leśnej do Kolejowej, pod wiaduktem niby-obwodnicy czyli miejskiej drogi łączącej Przylesie z Ustroniem, nie znalazło się w planie. Z dostępnych informacji wynika, że powinno się pojawić w budżecie miasta w 2014 roku.
Przeglądając budżet Lubina nie znajdziemy w nim również takiej pozycji jak objęcie udziałów w Regionalnym Centrum Zdrowia (szpital przy ul. Bema). Prezydent dużo ostatnio mówił o przejęciu szpitala i kolejny raz na mówieniu się skończyło. Dowodem na to jest projekt przyszłorocznego budżetu Lubina – nie znajdziemy w nim żadnych pieniędzy na ratowanie szpitala poprzez objęcie udziałów. Tymczasem prezydenccy poplecznicy z Lubin 2006 aktywnie namawiają gminy powiatu lubińskiego i polkowickiego do wsparcia lecznicy na Bema. Tamte samorządy pierwsze kroku już poczyniły a Lubin nadal milczy, choć najczęstszymi pacjentami w szpitalu są właśnie lubinianie…
Lwią część budżetu – około 100 mln zł – będzie kosztowała oświata. Ciekawą pozycją budżetu, w której naciąganiu, a raczej „pompowaniu” specjalizuje się prezydent Robert Raczyński, jest sprzedaż miejskiego majątku. W tym roku zakładany plan przewidywał 9 mln zł, ale realizacja to zaledwie 2 mln zł. Trudno też spodziewać się, że nagle przez najbliższy miesiąc do budżetu wpłynie brakujących 7 mln zł. Są to zatem wirtualne, nowoczesne wręcz kreatywne zapisy budżetu, poprawiające jego stan na papierze. W przyszłym roku plan sprzedaży miejskiego majątku jest jeszcze ambitniejszy bo zakładane wpływy sięgają 12 mln zł!

Poprzedni artykułSamorządowcy protestują
Następny artykułW 2014 roku przetargi na S3