Radni Lubin 2006 nie uszanowali mieszkańców. Na sesji nie dali prawa głosu swoim wyborcom. – Co ty Franku tu za dyrdymały opowiadasz. Co ty za pierdy pociskasz?
Tak zwracał się do nauczyciela Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących i zarazem miejskiego radnego Franciszka Wojtyczki, szef nauczycielskiej Solidarności Ryszard Lis.
Zdenerwowanie było w pełni uzasadnione bo nie wiadomo w imię czego prezydent Lubina razem z jego poplecznikami z Lubin 2006 zawzięli się na szkołę, w której młodzież zdobywa zawody. Szkołę, która jako jedyna zawodowa w Lubinie ma warunki do nauki dla uczniów niepełnosprawnych.
– Jak państwo sobie wyobrażacie przenoszenie dzieci do innych placówek pytał jeden z rodziców. Moje dziecko porusza się z balkonikiem. Jeżeli warsztaty nauki praktycznej pozostaną tam gdzie są jak wyobrażacie sobie jego przejście ze szkoły np. przy ul Szpakowej na KEN? Proszę mi powiedzieć!
Odpowiedź jednak nie padła. Zaskakującej wypowiedzi udzielił Dariusz Jankowski, który od lat działając w stowarzyszeniu Równe Szanse zajmuje się niepełnosprawnymi. Dociekał, czy w szkole na basenie jest pomost dla niepełnosprawnych, jak oni dostają się na salę gimnastyczną. Rodzice przekonywali, że niepełnosprawni uczniowie są zwolnieni z W-f. Nie rozumieli skąd wśród radnych taki opór. Zastanawiali się czy przypadkiem radni Lubin 2006 nie otrzymali od prezydenta polecenia jak mają głosować.
Dodajmy, że dyskusja o szkole prowadzona była na komisji oświaty, która odbyła się tuż przed sesją. Niestety dyskusja nic nowego nie wniosła, a została sprowokowana przez uczniów i nauczycieli, którzy ku zaskoczeniu radnych przyszli na posiedzenie komisji. Tuz po komisji odbyła się sesja rady, na której mieszkańców miasta nawet nie dopuszczono go głosu. Autorem antydemokratycznego wniosku był radny Jankowski i co niezrozumiałe został on poparty przez radnych Lubin 2006.
Mieszkańcy poczuli się dosłownie olani. – Myśmy na was głosowali i was wybierali, a wy teraz nie pozwalacie nam zabrać głosu w ważnych dla nas sprawach!
Białoruś! PZPR! Jaki przykład dajecie młodzieży, która przyszła na sesję? To jest demokracja? To jest dyktatura! Denerwowała się matka innego z uczniów.
Duży żal w głosie po niekorzystnej dla szkoły decyzji było słychać u Ryszarda Lisa z Solidarności – Byłem jednym z założycieli Lubin 2006. Mam nadzieję, że w najbliższych wyborach tym panom nikt już nie zaufa.
W podobnym tonie wypowiadała się Beata Goldszajdt, dawna radna z Lubin 2006. – Prezydent zawsze dbał o oświatę. Ta decyzja jest niezrozumiała i niczym nieuzasadniona. Nie chcę nawet tego komentować, to zakrawa na jakąś kpinę.
Do radnych Lubin 2006 przylgnie miano likwidatorów. Przypomnijmy, od początku kadencji zarówno radni powiatowi jak i miejscy prowadzą politykę likwidowania różnych miejskich i powiatowych instytucji oraz ograniczania kompetencji powiatu. Wszystko czynione jest w imię oszczędności, ale problem polega na tym, że tych oszczędności nie widać. Teraz „pod nóż” poszła szkoła na zakręcie, którą powiat przekazał miastu. Początkiem problemów placówki była decyzja prezydenta o ograniczeniu naboru do 16 klas tej placówki. Robert Raczyński zrobił to bezprawnie, łamiąc przepisy, ale zanim sprawę wyjaśnił sąd szkoła na zakręcie nie mogła już przeprowadzić rekrutacji. Pracę straciło dziesięciu nauczycieli. Skutki bezprawia były takie, że szkoła nie przyjęła około 200 uczniów. Dzisiaj ich zbyt mała ilość jest argumentem do rozpoczęcia likwidacji.
– Młodzież już nigdy nie zagłosuje na takich cymbałów, zawiedliśmy się na naszym prezydencie i tych radnych, którzy głosowali “za”. Wstydźcie się, zostawcie tę radę, wróćcie do swoich zawodów, chleby piec – po głosowaniu usłyszeli radni od przybyłych.
Na zakończenie sesji uczniowie na kilka minut zablokowali salę obrad. Nikt nie mógł wyjść. Decyzja radnych oznacza, że uczniowie od przyszłego roku szkolnego najprawdopodobniej będą kontynuowali naukę w Zespole Szkół nr 1 i nr 2. Co ciekawe na zakręt będą przychodzili aby uczyć się praktycznej nauki zawodu w dobrze wyposażonych warsztatach.