Z wywozem odpadów wielkogabarytowych jest masakra! To jest po prostu chore – nie kryje zirytowania Mieczysław Bober, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Staszica. Minął właśnie czwarty termin odbioru takich śmieci, a żaden nie został dotrzymany. MPWiK nalicza kolejne kary wykonawcy – konsorcjum, którego liderem jest A.S.A.

Sytuacja niemal całym mieście jest taka sama. Powtarza się zarówno we wspólnotach mieszkaniowych, jak i spółdzielniach. Śmieci wielkogabarytowe, głównie stare meble zalegają przy śmietnikach. Mija drugi miesiąc i robią się już spore sterty.
Dzisiaj sprawdziliśmy jak sytuacja wygląda na os. Staszica w rejonie ul. Mickiewicza i Cedyńskiej. Sytuacja jest poważna. Kiedy pojawiamy się z aparatem koło śmietnika, pierwsze pytanie które usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców – Pan z Urzędu Miejskiego? Widać, że ludzie chcą dać upust swojej złości. – Panie tego nikt od dwóch miesięcy nie zabiera. Dali harmonogramy i mają nas w…
Inny z mieszkańców wspólnoty przy ul. Mickiewicza 67-75 dodaje – któreś z dzieci zrobi sobie tam krzywdę. Ile można czekać aż zabiorą stertę mebli? Tu co chwila ktoś coś dorzuca.
W sąsiadującej ze wspólnotą spółdzielni Staszica też nie jest lepiej. Pod budynkiem SM Staszica, gdzie mieszczą się jej biura (niemal pod oknem gabinetu prezesa spółdzielni) zebrało się sporo elektrozłomu i mebli. Na oko trzeba będzie dwóch ciągnikowych przyczep, aby to wywieźć. Problem w tym, że przy większości budynków, czy śmietników sytuacja jest dokładnie taka sama. Wykonawca wywozu śmieci z terenu Lubina konsorcjum trzech firm A.S.A. Eko Polska z Zabrza, Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych van Gansewinkel z Legnicy, a także Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej z Zabrza, które wygrało dziesięcioletni przetarg na śmieci w Lubinie, najwyraźniej nie radzi sobie z powierzonym zadaniem. – W wywozie śmieci segregowanych jest źle – mówi prezes Bober. Kiedy jest wiatr plastikowe butelki, tzw pety, latają po całym mieście. W ocenie prezesa nie dostosowano częstotliwości wywozu tego odpadu do rzeczywistych potrzeb. – To co jednak dzieje się z odpadami wielkogabarytowymi to jakaś masakra, to jest poprostu chore!
W ubiegłym tygodniu minął w mieście czwarty termin wywiezienia „gabarytów” (głównie meble) – żaden z tych terminów nie został dotrzymany – denerwuje się prezes SM Staszica. – Dopiero po interwencjach MPWiK i wskazywaniu miejsc gdzie jest najgorzej są interwencyjnie wywożone.
Prezes dodaje, że do końca czerwca takiej sytuacji w mieście w spółdzielczych zasobach nie było. – Może kiedy spółdzielnie były stroną umowy to ta strona była bardziej konsekwentna jeżeli chodzi o sankcje, a może kiedy byliśmy samodzielni w kwestii śmieci, byliśmy bardziej zaradni zastanawia się szef Staszica przy akceptacji jego słów ze strony prezesów innych 9 największych lubińskich spółdzielni.
Prezes Bober nie dodaje już, że kiedy to spółdzielnie odpowiadały za załatwienie wywozu śmieci cena była o połowę niższa niż teraz, kiedy wywóz śmieci to obowiązek miasta i kierującego nim prezydenta.
W MPWiK, któremu miasto powierzyło gospodarkę odpadami i nadzór nad ich wywozem bronią się, że naliczają kary wykonawcy. – Otrzymujemy sporo skarg i przekazujemy te skargi do wykonawcy umowy, czyli konsorcjum – mówi Marta Jeger, kierownik działu zarządzania systemem gospodarki odpadami komunalnymi w MPWiK. – Nie jest tak, że nie ma konsekwencji i nie monitorujemy sytuacji.
Kierowniczka przekonuje, że kontrole w terenie trwają niemal cały czas i sprawdzana jest jakość wykonanej usługi. – Korzystamy też z GPS i stąd wiemy kiedy i gdzie śmieciarki są lub nie były.
MPWiK nalicza konsorcjum kary finansowe. Zgodnie z umową pierwsza kara była za nieterminowe rozpoczęcie wywozu odpadów. Konsorcjum, którego liderem jest A.S.A naliczono 10 tys. zł. Kolejna kara naliczana jest za nienależyte wykonanie usługi. Tutaj codziennie wypłata firmy odbierającej śmieci pomniejszana jest o tysiąc złotych. Od początku lipca niesolidnej firmie zebrało się zatem około 60 tys. zł i jeżeli przedsiębiorstwo nie stanie na wysokości zadania, kary naliczane będą nadal. Czy jednak przy średniomiesięcznym wynagrodzeniu przekraczającym 1,1 mln zł kary na poziomie około 30 tys. zł będą dla firmy na tyle dotkliwe, że spowodują poprawę jakości świadczonych usług? Czas pokaże…

Do lidera konsorcjum zwróciliśmy się z pytaniami o zaistniałą sytuację. Czekamy na odpowiedź.

Poprzedni artykułUwaga na Orzeszkowej!
Następny artykułPrzybywa dinozaurów i zieleni