Mam dwie ojczyzny, Ukrainę i Polskę – mówi dr Jerzy Sokalski, członek zarządu głównego Związku Polaków Ukrainy. Rozmowę z Jerzym przeprowadziła Krystyna Saracen w ramach zajęć z dziennikarstwa dokumentalnego prowadzonych na Uczelni Jana Wyżykowskiego w Polkowicach. Publikujemy ją dla naszych czytelników.
Rozmowa z dr Jerzym Sokalskim, członkiem zarządu głównego Związku Polaków Ukrainy.
– CO BYŁO POWODEM, ŻE ZNALAZŁEŚ SIĘ W NASZYM KRAJU?
– Mam dwie ojczyzny – Ukrainę i Polskę. Jestem Polakiem, pochodzę z polskiej rodziny. Polska to mój drugi kraj ojczysty. Mój dziadek ze strony mamy Józef Sokalski przeżył mnóstwo cierpień tylko za to, że był Polakiem i gorliwym katolikiem. W latach trzydziestych minionego stulecia był represjonowany za „rozpowszechnianie plotek o końcu władzy radzieckiej i przyjściu Polaków”. Odebrano mu dom w Gródku Podolskim i ziemię, a jego trzy siostry zostały zesłane do Kazachstanu. W łagrze stalinowskim dziadkowi cudem udało się przeżyć. Nieśli już go do mogiły zbiorowej, myśląc, że nie żyje, ale dzięki temu, że ktoś z niosących zwłoki potknął się o kamień, dziadek obudził się…
Babcia, Feliksa Pióro też pochodziła z polskiej rodziny i dlatego razem z krewnymi przeszła sporo prześladowań. Reżim ówczesny odebrał im folwark Cyplajewo pod Berdyczowem, cały majątek nabyty długimi latami ciężkiej pracy.
Nie zważając na to ciężkie położenie udało się naszej rodzinie zachować ciepło, serdeczność ogniska domowego oraz miłość do wszystkiego, co polskie: języka, tradycji, kultury.
Wracając do pytania: mam chorych leżących rodziców, którymi się opiekuję. Obecnie jesteśmy w Polsce. W sytuacji okropnej wojny na Ukrainie, spowodowanej rosyjską inwazją, kiedy ciągle rozlegają się alarmy bombowe, brakuje prądu, wody, ogrzewania po prostu musiałem ratować rodziców.
– KIM JESTEŚ Z ZAWODU? CZYM SIĘ ZAJMUJESZ W POLSCE?
– Ukończyłem studia doktoranckie na Uniwersytecie Warszawskim, a wcześniej Instytut dziennikarstwa na Uniwersytecie im. Tarasa Szewczenki w Kijowie. Jestem działaczem polonijnym, członkiem Zarządu Głównego Związku Polaków na Ukrainie, prezesem „Polskiego Radia Berdyczów”, właśnie to moje rodzinne miasto. Jako dziennikarz jeszcze w czasach radzieckich z pozytywnym skutkiem walczyłem piórem o zwrot wiernym kościołów rzymskokatolickich w Berdyczowie , klasztor Karmelitów Bosych, kościół św. Barbary oraz na całej Ukrainie, narażając się przy tym na prześladowania ze strony władz, byłem u źródeł odrodzenia życia polskiego na Żytomierszczyźnie w latach 90. minionego stulecia.
Czterokrotnie byłem wybrany na radnego Berdyczowa w latach 1998-2020.
Już od 12 lat przygotowuję w dawnej kolebce polskości – Berdyczowie i regionie zamieszkiwanym przez wiele tysięcy Polaków, spragnionych żywego polskiego słowa, polskojęzyczną audycję “Polska Bliżej”, będącą rzetelną kroniką polskości.
W Polsce kontynuuję swoją działalność polonijną, dziennikarską, nadal przygotowujemy audycje, zajmuję się tłumaczeniami, a poza tym – całodobowo opiekuję się rodzicami.
– PRZEZ WIELE LAT BYŁEŚ RADNYM. JAKIE NAJWAŻNIEJSZE OSIĄGNIECIA W TEJ DZIEDZINIE CHCIAŁBYŚ WYMIENIĆ?
-Praca radnego pochłania mnóstwo czasu. Poza tym na Ukrainie to całkiem społeczna działalność, beż żadnych diet, ale dla mnie najważniejszym zadaniem było i jest pomaganie ludziom, podjęcie wspólnych działań, w tym na rzecz odrodzenia polskości na Kresach. Tak np. udało mi się aktywizować polską społeczność lokalną, którą zagłosowała na mój projekt budżetu obywatelskiego. Projekt zdobył prawie 1000 głosów i po raz pierwszy w historii miasta powstała Aleja Pamięci na polskim cmentarzu w Berdyczowie. Aleja prowadzi od Placu Centralnego do mogiły dawnego proboszcza fary ks. Edmunda Bernatowicza .
Wywalczyłem zmianę nazw ulic Berdyczowa na polskie – urodzonego w Berdyczowie pisarza sławy światowej Josepha Conrada Korzeniowskiego/
W 2017 ustanowionym przez Sejm RP rokiem Josepha Conrada Korzeniowskiego, w Berdyczowie, między innymi dzięki moim staraniom została odsłonięta tablica ku czci tego światowej sławy pisarza.
Oprócz tego, jestem autorem kilku filmów dokumentalnych, jeden z nich, o represjach stalinowskich na Kresach, kilkakrotnie emitowano w TVP Historia.
Bardzo dziękuję polskim władzom za przyznaną mi Odznakę honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.
– CZY POLSKIE WŁADZE TERENOWE POMAGAJĄ TWOJEJ RODZINIE JAKO UCHODŹCOM WOJENNYM?
– Dwoje leżących niepełnosprawnych osób w jednej rodzinie uchodźców – chyba jedyny przypadek w Polsce. Jestem wdzięczny, szczególnie władzom lokalnym w osobie Pana Burmistrza Polkowic Łukasza Puźnieckiego za okazaną pomoc w postaci zapewnionego nam lokalu mieszkalnego, wyposażonego w specjalne łóżka dla leżących rodziców. Mam nadzieję, że ten lokal będzie udostępniony nam przez dłuższy czas, ponieważ niestety wojna trwa.
– CZY DOBRZE CZUJESZ SIĘ WŚRÓD SPOŁECZNOŚCI POLKOWICKIEJ?
-Bardzo dobrze. Jestem otwarty na przyjaźń, a nawet miłość.
– CZEGO Z CAŁEGO SERCA CI ŻYCZĘ.
Rozmowę z doktorem Jerzym Sokalskim przeprowadziła Krystyna Saracen w ramach PUTW warsztatów dziennikarsko – dokumentalnych prowadzonych w Uczelni Jana Wyżykowskiego w Polkowicach.