Natasza i jej rodzice szukają wsparcia. Wiedzą, że dziewczynka musi przejść poważną operację serca. Wiedzą też, że to uratuje jej życie i że tak poważny zabieg można zrobić tylko w Stanach Zjednoczonych. Kto wykona operację i ile będzie dokładnie kosztowała, tego jeszcze nie wiadomo. Mała lubinianka już dziś musi zgromadzić olbrzymią sumę. Sam transport dziecka, które nie może podróżować samolotem ma kosztować około 1 mln zł.

Rodzice małej Nataszy musieli schować wstyd do kieszeni i zwrócić się do obcych ludzi o pomoc. Jak mówili, nie było łatwo, ale dla ukochanej córki warto. Jak relacjonuje mama małej lubinianki, ciąża przebiegała prawidłowo, a Natasza urodziła się w szpitalu w Lubinie i wstępnie usłyszano, że dziecko ma szmery w sercu, ale to normalne. Poradzono tylko, by rodzice udali się po wyjściu ze szpitala we własnym zakresie do kardiologa.

Te szmery z dnia na dzień były większe. Wyszliśmy w piątek ze szpitala i pojechaliśmy od razu do Legnicy do kardiologa. Po badaniu już nam jej nie oddano. Została na intensywnej terapii. Legnicki kardiolog szukał szpitala, który się podejmie operacji. Natasza miała zwężenie zastawki aortalnej. Trzeba było ją poszerzyć jak najszybciej. Znaleziono szpital w Łodzi i po tygodniu przetransportowano. Po tygodniu przeprowadzono operację, a spędziliśmy tam miesiąc – mówi Anna Sorbian, mama dziewczynki.

Wada serca Nataszy wymaga wymiany zastawki co kilka lat. Przez cały czas rodzice stawiali się z dzieckiem do kontroli. Druga operacja wymiany zastawki miała być koniecznie przeprowadzona w drugim roku życia. Problemy pojawiły się, gdy nastał czas pandemii.

– Lekarze nie chcieli nas przyjmować na wizyty osobiste, tylko telefonicznie. Jak można dziecku zrobić echo przez telefon? Tak nas zwodzili, aż zmieniliśmy szpital. Trafiliśmy w styczniu tego roku do Zabrza. Dostaliśmy pilne skierowanie do szpitala. Niestety termin przyjęcia uzyskaliśmy dopiero w marcu. Okazało się, że ta zastawka jest w krytycznym stanie. Lekarze stwierdzili, że córce trzeba przeprowadzić operację metodą Rossa – opowiadają rodzice dziewczynki.

Teoretycznie operacja jest w Polsce wykonywana, ale w praktyce nikt nie chce się jej podjąć, bo w sercu Nataszki są jeszcze inne komplikacje.

Nie znamy nikogo, kto miał taką operację przeprowadzaną. Wiemy, że jest wysoka śmiertelność. Szukaliśmy pomocy. Zapisaliśmy się do Fundacji, która pomaga nam znaleźć klinikę zagranicą. Natasza ma kilka wad serca. Ma do tego wodonercze i wszczepionego gronkowca złocistego, co jest dla niej bardzo niebezpieczne. U niej nawet z kataru może zrodzić się zapalenie opon mózgowych. Fundacja podpowiedziała nam, by zbiórkę pieniędzy już zacząć – dodaje mama lubinianki.

“Fundacja Espro – Nadzieja dla dzieci” na portalu “Się pomaga” https://www.siepomaga.pl/natasza-michalska?fbclid=IwAR3-u3dvvy8eEEzsAfFV8PtHozUysULxojUXqCuukGne_pfFfSRqJvHQNG0 utworzyła zbiórkę pieniędzy z myślą o Nataszy.

To nie jest jednak jedyna możliwość. Rodzice dopiero zaczynają szukać wsparcia dlatego każdy, kto zechce im pomóc np. w zorganizowaniu różnego rodzaju wydarzeń czy to sportowych, czy w innym charakterze, proszony jest o kontakt. Na facebooku powstała grupa pod hasłem „Aby serce mogło bić w dobrym rytmie – licytacje dla Nataszy”. Pojawiły się już tam książki, gitara, wypieki, bony i różnego rodzaju urządzenia. Każda złotówka przybliży Nataszkę i jej rodziców do upragnionego celu – uratowania życia dziewczynki.

Poprzedni artykułNagroda roczna wypłacona w niekorzystnym terminie
Następny artykułMiedziowe pszczoły zamieszkały przy górniczym szybie