O aktywach krajowych i zamorskich, o potencjale tkwiącym w KGHM i jego ludziach, także o tym, czego życzy sobie i Spółce w nowym roku, rozmawiamy z prezesem KGHM Polska Miedź Marcinem Chludzińskim.
Proszę, o krótkie podsumowanie mijającego roku.
– Nie da się krótko, KGHM to ogromny, złożony organizm, dziesiątki spółek, setki procesów i miliony spraw. Ostatnie miesiące to na pewno większa stabilizacja, poprawa efektywności, wkraczania Spółki w nowe obszary rozwoju.
W takim razie, czym najbardziej chciałby się Pan pochwalić w tym roku?
– Hm, trudny wybór. Myślę, że wszyscy powinniśmy mieć satysfakcję, że w trudnych czasach na rynku surowców – chodzi mi o zawirowania geopolityczne, wojny celne i wynikające z tego wahania kursów miedzi – utrzymujemy niewątpliwą stabilność finansową, a dodatkowo trend wzrostowy. I to we wszystkich naszych aktywach. Byłem właśnie w Chile, w naszej kopalni Sierra Gorda, która nie jest łatwą inwestycją. Usuwanie wąskich gardeł, skupienie się na poprawie efektywności i przenoszenie naszych doświadczeń w zarządzaniu w kraju już dały efekty. Myślę, że niedługo będziemy mówili o tych aktywach naprawdę optymistycznie, mimo problematycznych poprzednich lat. Duża w tym zasługa naszej polskiej kadry z KGHM, która pracuje w Chile, z głównym menedżerem Mirkiem Kidoniem na czele. Pilnują naszej inwestycji, a ich kompetencje i pracowitość przekładają się na poprawę wyników.
Czy są już wymierne wskaźniki poprawy?
– Jest ich wiele. Weźmy wyniki z października tego roku i porównajmy je do tego samego miesiąca roku ubiegłego. Widzimy wtedy wzrost sprzedaży miedzi o 22 proc., a srebra nawet o 44 proc. To nie są chwilowe skoki, to sygnały znaczącej poprawy efektywności i to w sytuacji, kiedy eksploatowaliśmy złoża o różnej zawartości metalu w rudzie, bo taka jest struktura tamtejszych złóż. Robimy wiele, zwiększamy skalę wydobycia, usprawniamy tam flotację tak, by osiągnąć dzienny przerób rzędu 130 ton już w 2020 r. To niedaleka perspektywa. Systematycznie zmniejsza się dokapitalizowanie tego aktywa, więc nie dzieli nas wiele od tego, by największa polska inwestycja zagraniczna przyniosła zysk netto. Jestem przekonany, że dobre zarządzanie wprowadzone przez nas spowoduje, że finalny wynik finansowy tej inwestycji będzie wreszcie korzystny dla Spółki.
Jaki wpływ na tę i polskie aktywa będzie miała cena miedzi?
– Znaczący, bo to kluczowy parametr do wyników całego KGHM, obok kursu złotego do dolara. Jednak, mimo napięć handlowych w relacjach chińsko-amerykańskich, czasowego wyhamowania wzrostu gospodarki Państwa Środka, jestem w perspektywie 5-10-letniej optymistą, zarówno jeśli chodzi o cenę surowca na giełdzie, jak i popytu na miedź. Udało nam się sprowadzić do Spółki wybitnych specjalistów finansowych, którzy korzystając z polityki hedgingowej, potrafią wyciągnąć maksymalne zyski ze zmiennej, płynnej sytuacji na giełdach. Mamy na oku nowe rynki zbytu, a i te tradycyjne gwarantują popyt. Nawet rosnący, bo przypomnę odnowioną do 2023 roku umowę z China Minmetals: zwiększa ona wolumen sprzedaży o 32 proc., a sama wartość przedmiotu umowy szacowana jest, w zależności od poziomu wykorzystania opcji ilości, w przedziale od 6 do 14 mld zł. Zapasy miedzi na giełdach systematycznie się zmniejszają, więc to, że cena miedzi znacząco nie rośnie w tym momencie, może się zmienić.
Czy nowe trendy cywilizacyjne będą też wspierać ten wzrost cen miedzi?
– To kolejny powód do optymizmu, zwłaszcza, że my nie patrzymy na te trendy z boku, tylko je aktywnie wspieramy, wiedząc, że będą one napędzać koniunkturę na miedź i inne surowce. Miedź pochłaniana dotąd przez przemysł budowlany, energetyczny i elektronikę znajduje nowe zastosowania. Elektromobilność czy magazynowanie energii z OZE, w czym też chcemy partycypować, to będzie rewolucyjny skok w popycie na miedź. Sam sektor budowy baterii do samochodów elektrycznych będzie potrzebował 10 razy więcej miedzi, niż obecnie wykorzystuje przemysł motoryzacyjny. Reagujemy aktywnie na te trendy, temu ma służyć budowa sieci ładowarek do pojazdów elektrycznych, co do której podpisaliśmy porozumienie z Tauronem. Bardzo dobrze układa nam się współpraca z instytucjami państwowymi, finansującymi badania naukowe w przemyśle. Wspólnie z nimi znajdowaliśmy rozwiązania ulepszające podstawową działalność Spółki, teraz będziemy szukać tą drogą czy innymi sprawdzonymi mechanizmami, jak wspieranie start-upów, ciekawych pomysłów z nowych obszarów, choćby dotyczących systemów ładowania. To pewne, że będziemy mieć duży udział w podziale tego nowego miedziowego tortu, bo nie powstaną tak szybko nowe kopalnie, zdolne go zagospodarować. Do roku 2030 popyt na miedź może wzrosnąć o 50%. Trzeba być na to gotowym, posiadać złoża, mieć efektywne wydobycie, przerób i hutnictwo.
Pisaliśmy ostatnio o zgodzie na budowę nowego szybu – GG-2.
– Bardzo się cieszę, że udało nam się porozumieć z gminą Żukowice i że wreszcie po kilku latach starań obok szybu w Kwielicach będzie głębiony kolejny. To fragment naszych intensywnych prac, służących udostępnianiu złoża Głogów Głęboki Przemysłowy, równolegle drążymy wyrobiska udostępniające i przygotowawcze, przygotowujemy infrastrukturę naziemną ze stacją klimatyzacji centralnej. Połączyliśmy infrastrukturę obu kopalni, przez co już teraz prowadzimy wydobycie z tego złoża. Powtarzałem wielokrotnie, że to w Polsce bije serce KGHM i projekty rozszerzania pól eksploatacji skupiają naszą największą uwagę.
Jak Pan ocenia kompetencje pracowników KGHM?
– Jestem pełen dumy, mówiąc o pracownikach KGHM jako ekspertach w wielu dziedzinach, bo właśnie tak tę firmę widzę po jeszcze niepełnym roku pracy. W każdej dziedzinie, w każdej komórce KGHM widać, jak zmienia się Polska, z kraju wtórnych technologii na pioniera trendów światowych. Naszym zadaniem jako Zarządu jest porządkowanie działań Spółki, dzięki temu wreszcie możemy wykorzystać niewątpliwy potencjał i wszystkie zasoby KGHM. Będziemy dalej stabilizować firmę i wspierać jej rozwój, przede wszystkim przez dobre, konsekwentne zarządzanie oraz szukanie wszystkich miejsc, gdzie można poprawić efektywność procesów.
Gdzie widzi Pan możliwość poprawy?
– Analizujemy nasze plany i przyglądamy się wszystkim projektom. Chcę wiedzieć, w którą stronę iść w zmieniającym się rynku, w zmieniającej się gospodarce tak, by utrzymać korzyści dla pracowników i otoczenia, ale wciąż poprawiać wyniki. Specjaliści od zarządzania, od finansów, od efektywności procesów, których miałem zaszczyt zaprosić do współpracy w Spółce, przekazują już mi pierwsze symptomy poprawy w dziedzinach, gdzie wcześniej były mniejsze osiągi. Poprawiła się choćby efektywność w ZG Lubin, o którym krytycy mówili jeszcze kilka lat temu, że nie może przynosić zysków. Przynosi coraz większe, rozbudowuje się właśnie o nowoczesną centralną dyspozytornię, One Control Room, co jeszcze dodatkowo podniesie efektywność.
Podobne działają już w innych Oddziałach…
– Tak, to element nowych technologii, a szerzej czwartej rewolucji przemysłowej, którą u nas nazywamy programem KGHM 4.0, i który chcemy bardzo wspierać. Nowoczesne narzędzia analityki przemysłowej, Bussiness Inteligence, Big Data, rozszerzonej rzeczywistości poprawiają komunikację, bezpieczeństwo pod ziemią, nawet przez przewidywanie zagrożeń związanych z tąpnięciami, ale też zwiększają efekty produkcji i poprawiają płynność pracy. Mamy za sobą wielkie osiągnięcia w zakresie energooszczędności, zakończone audytem energetycznym i uzyskaniem odpowiednich certyfikatów, przynoszących zresztą realne korzyści Spółce. Jesteśmy firmą, która pochłania ogromne ilości energii, ale przez odpowiednie działania zarządcze, połączone ze zmianą świadomości pracowników, jesteśmy teraz organizacją efektywną energetycznie. Tak jak sobie poradziliśmy z tym problemem, poradzimy sobie z kolejnymi. Kluczem jest stabilny rozwój i poprawa efektywności zarządzania.
Czy to oznacza też szczególne oszczędności?
– W tak czułym organizmie, jakim są kopalnie i huty, priorytetem będzie zawsze bezpieczeństwo pracowników. Każdy wypadek, a miałem już do czynienia podczas swojej pracy w KGHM z tym najgorszym, boli mnie osobiście, bo zawsze będę zastanawiał się, czy mogliśmy zrobić więcej, by mu zapobiec. Pracownicy KGHM pracują w wymagającym środowisku, jeszcze raz chylę czoło przed ich codziennym działaniem, a naszym zadaniem jest umożliwienie pracy w najlepszych warunkach. Proszę mi wierzyć, że wszystkie plany inwestycyjne prześwietlane są najpierw pod tym kątem, nie tylko ile kosztują, ale jak poprawią bezpieczeństwo. Stąd nacisk na skuteczną klimatyzację i wentylację. Najnowsze instalacje w tej dziedzinie są nowoczesne i drogie, stąd cała analityka i monitoring zaprzęgnięte do eliminowania zagrożeń, tych bliskich i prognozowanych.
A jak wygląda sytuacja finansowa firmy?
– Kluczowym celem jest zachowanie zdolności do rozwoju poprzez inwestycje. Niestety tutaj ciąży nam zaciągnięty kilka lat temu dług, który trzeba regulować. Musimy szukać oszczędności, ale nie będą to oszczędności kosztem ludzi. Spółka ma płynność finansową, rynki chcą naszej miedzi. Sprzedajemy wszystko, co wyprodukujemy. Jako Zarząd pracujemy nad taką restrukturyzacją długu i wydatków, żeby nie kolidowało to z rozwojem firmy.
Polubił Pan Dolny Śląsk?
– Lubiłem już wcześniej. Staram się spędzać w Lubinie co najmniej 3 dni w tygodniu. Odwiedzam nasze oddziały i firmy, a przecież jest mnóstwo spraw wewnętrznych do załatwienia. Warszawa ma też swoje wymagania: spotkania w ministerstwach, walka o interesy spółki., spotkania z inwestorami. Swoją drogą warto sprostować mity. Niektórzy myślą, że nasze biuro w Warszawie to wielki biurowiec albo tysiące metrów. Tak naprawdę to kilka wynajętych pomieszczeń oraz kilka osób pracujących na stałe, reszta korzysta z pomieszczeń doraźnie. Musimy też pilnować inwestycji zagranicznych i handlu – pańskie oko konia tuczy! Dlatego część czasu spędzam w podróżach, często również w soboty i w niedziele. Doba ma za mało godzin, tydzień za mało dni. Przyznam szczerze, że moja żona i trzy córki rzadko widziały mnie w ostatnim półroczu.
Czego życzyć pracownikom KGHM?
– Rodzinnie i prywatnie to oczywiście spokoju ducha i radości płynących ze świąt Bożego Narodzenia, żeby w tych chwilach odpoczynku od pracy znaleźli czas na refleksję i dzielenie życia z najbliższymi. Mam też życzenia noworoczne, czy raczej wieloroczne (śmiech) dla wszystkich pracowników, więc też dla siebie… Chciałbym nam wszystkim życzyć dobrej kontynuacji drogi, na której razem jesteśmy, poczucia dumy z bycia częścią globalnej spółki i czempiona polskiej gospodarki. Moim i Zarządu wyzwaniem powinno być znalezienie kierunków rozwoju dla całej Grupy KGHM, żeby lepiej wykorzystać potencjał tkwiący w ludziach i zasobach. Dla każdego, kto chce pracować, jest tutaj miejsce. Świat się szybko zmienia i choć nie musimy go gonić, musimy za nim nadążyć i znaleźć nowe wartości, nowe cele. Mówiąc językiem menedżera, życzyłbym sobie większych zysków całej Grupy, żeby więcej można było się nimi podzielić: z pracownikami, akcjonariuszami, z lokalnymi społecznościami.
To tylko życzenia, czy coś więcej?
– Mamy potencjał, żeby to osiągnąć. O potencjale ludzkim już mówiłem, mam wielką satysfakcję pracować z ludźmi o takiej energii, wyobraźni i kwalifikacjach. Musimy kompetentnie skupić się na zdywersyfikowaniu i zwiększeniu przychodów, pilnować stabilnych rynków zbytu i śmiało wkraczać na nowe, które wyznaczy choćby wzrost znaczenia elektromobilności. Mamy przed sobą wielką przyszłość i jesteśmy w sumie na nią skazani, bo tak jak miedzi nie da się zastąpić w wielu zastosowaniach innym metalem, tak nie da się zastąpić KGHM – lidera regionu, polskiej gospodarki i globalnego gracza.
Dziękuję za rozmowę
Rozmowa została opublikowana w wydaniu 24 Curiera z 20 grudnia 2018 r.