Lubinianie mieli okazję spotkania i rozmowę ze światowej sławy projektantką i kreatorką mody Ewą Minge. Sławna projektantka gościła w  Galerii Cuprum Arena przy okazji otwarcia jej sklepu. Kreatorka wyjawia receptę na kobiecość w damskim ubiorze.

– Lubin to miasto, w którym dwadzieścia kilka lat temu był sklep zaopatrujący się w moje pierwsze projekty. Dlatego mam duży sentyment do tego miejsca – mówiła Ewa Minge podczas rozmowy z dziennikarzami. – Dziś otwarcie Famestage Minge ma na celu dotarcie do klientek, które chcą się fajnie ubrać, tak, jak pokazują trendy na wybiegu. Dbamy jednak też o to, by mogły się ubrać  klientki w różnym rozmiarze i różnej figurze. Naszą ideą jest, by to były trendy absolutnie top. Dziewczyny mają być bardzo modne, ale istotne dla nas jest, by czuły się w tym swobodnie i wygodnie. Te, które chcą się ubrać slim, przy ciele i pokazać to ciało, będą miały na to szansę, a te które chcą się ubrać zdecydowanie luźniej i szerzej, też znajdą u nas coś dla siebie. Innym ważnym aspektem są ceny. Sieciówki rządzą się swoimi prawami. Otwieramy kilkadziesiąt salonów po to, by obniżyć koszty produkcji i spowodować by nasz asortyment był bardziej dostępny – mówiła Ewa Minge. Kreatorka pytana o najbliższe trendy informuje, że jesienna kolekcja jest już praktycznie gotowa. Projektantka myśli już o lecie 2016. – Jesienią pojawią się pastele wraz z typowo  jesiennymi kolorami.  To lato jest przyjemnym sezonem, jeśli chodzi o nasze szafy, bo wszystkie kolory, które są modne w tej chwili są bardzo twarzowe, czyli wszelkiego rodzaju błękity, kolory jeansowe, morela, brzoskwinia, blade róże, popiel, kolory ziemi i oczywiście wszechobecna czerń. Myślę, że przebojem w naszej kolekcji jest jakość. Bardzo dbamy o to, by szła ona w parze z wzornictwem. Jednym słowem – nie stawiamy na to, by było ładnie zaprojektowane, ale również dobrze skonstruowane. To jest odpowiedź na potrzeby kobiet, które coraz częściej zaczynają korzystać z tego, co nam moda przynosi, czyli dużej ilości kobiecości. Nawet jeśli mówimy o rzeczach sportowych, to one też są dziś zdecydowanie bardziej kobiece niż w poprzednich sezonach. Myślę, że bardzo ważne są printy, czyli tzw. druki na tkaninach. To jest hit tego sezonu. Są kwiaty, motywy typu dżungla amazońska a my mamy swoje, amatorskie printy. Dużym przebojem są bluzki z kotami – opowiadała Ewa Minge. Pytana o receptę na kobiecość w ubiorze podkreślała jedno, by nie próbować na siłę przebierać się za kogoś innego. – Stając przed lustrem czujemy się jakieś. A czując się tak, powinnyśmy pamiętać, by nie przebierać się np. za koleżankę. Bo jeśli widzimy, że ona wygląda fajnie w wizerunku militarnym to mimo wszystko nie powinniśmy przebierać się za nią, nawet jeśli osobiście nie lubimy militarnej odzieży . Kobiecość, która w nas jest zawsze będzie dyktowała to, w jaki sposób się ubieramy. Kiedy mówimy o kobiecie to zawsze powtarzam, że nie do końca chodzi tu o sylwetkę. Bez względu na rozmiar i wiek te, które są kobiece, wykazują to w ruchach, zachowaniu, sposobie mówienia i prowadzenia rozmowy. Po nich od razu widać, że w nich jest 300% kobiecości. One nie muszą koniecznie mieć wielkich szpil, ogromnych dekoltów i mocno ściśniętej talii. To jest taki rodzaj eteryczności nawet w wydaniu XL. To rodzaj charakteru, bo te silne kobiety mają przeważnie bardzo silne charaktery. One nie są dziewczynkami i lolitkami więc ich strój będzie w pewien sposób stonowany, ale niezwykle zalotny – tłumaczyła Ewa Minge.

Poprzedni artykułPubliczność zgodna z jurorami
Następny artykułMinisterstwo Sportu zauważa bilard