Wspinaczka i tyrolka wzbudziły najwięcej zainteresowania. Mniej korzystano z okazji skoku z kielicha oraz marszu po taśmie, czyli slikelinu. Takie atrakcje mieli wszyscy, którzy skorzystali z Dni Otwartych Kielichowych. Trzy dni możliwości poznania tych sportów dało Stowarzyszenie Miłośników Gór w Lubinie.

Na szczęście pogoda dopisała. Od piątku od 15.00 aż do niedzieli do 18.00 na Przylesiu w Lubinie przy ulicy Kukuczki czekało mnóstwo wysokościowych atrakcji. SMG przygotowało trasy wspinaczkowe na kielichu dla początkujących i tych, którzy pierwsze kroki w górę mają już za sobą. Poza tym rozpięto taśmę do slikenu, po której można było próbować chodzić. Spore zainteresowanie wzbudziła też tyrolka, czyli zjazd po linie. Była też okazja, by skoczyć z kielicha, który jest jedną z najwyższych w Europie ścian wspinaczkowych. – Zorganizowaliśmy te zabawy na kielichu, by pokazać jaka to frajda i przyjemność. Wszystko jest bezpieczne i policzone. Osoby, które są przeznaczone do danych atrakcji są wcześniej przeszkolone. Wspinają się tu na co dzień więc są obeznani z tym sprzętem. Wiedzą jak zachować bezpieczeństwo. – mówił Grzegorz Mańczak, z zarządu SMG Lubin. Do niecodziennych sportów nie trzeba było namawiać nastolatków. Jak mówią, obawy są zawsze, ale wystarczy je zwyciężyć. – Pierwszy raz dziś zjeżdżałam po tej linie. Było bardzo fajnie. Czekam w kolejce żeby jechać jeszcze raz. Jeśli ktoś się boi, to warto przełamać swój lęk. Ja dziś przełamałam, bo do teraz miałam lęk wysokości – mówił Maja Halusiak z Osieka. – Najtrudniej było tam, gdzie jest ta zielona lina. Nie wiadomo gdzie się złapać i trzeba poprosić pana, by podciągnął. Później jest już łatwo. Wchodziłam pierwszy raz, ale się nie bałam. W trakcie drogi na górę trzeba dobrze stanąć i dobrze się złapać. Nie wolno złapać metalowych krążków, bo palec może utknąć – mówiła Andżelika Furmańczych 11 – latka z Lubina.

Poprzedni artykułStrzelanina w podlubińskich lasach
Następny artykułPubliczność zgodna z jurorami