Kampania wyborcza powinna być zrobiona ze smakiem. Może być zabawna, prowokująca, no ale najważniejsze by zwracała uwagę. Lubinianka startująca do rady miejskiej osiągnęła cel nie tylko lokalnie, ale w całej Polsce.
Lubin po raz kolejny pojawił się w ogólnopolskich gazetach i portalach. Wszystko za sprawą Wojowniczej Xeny. Spytaliśmy obecną radną, która stara się o reelekcję skąd pomysł na wykorzystanie wkampanii motywu słynnego serialu przygodowego. – Nie ukrywam, że szukałam niekonwencjonalnego pomysłu na zaprezentowanie się wyborcom. W poprzednich wyborach postawiłam na swoje pochodzenie. Ukraińcy wciąż boją się przyznać, ze względów historycznych, do swoich korzeni. Nie ponoszę odpowiedzialności za przeszłość. Jestem dumna ze swojego pochodzenia i bogactwa kulturowego moich przodków. Natomiast w obecnej kampanii długo nie mogłam odnaleźć czegoś niebanalnego, przykuwającego uwagę, bo kobiet startuje wiele. Będą nauczycielki, lekarki, pielęgniarki, bizneswoman. A ja jestem zwykłą dziewczyną. Kluczem w kampanii jest moje imię – to był pomysł mojego męża. Nie ukrywam, że na początku byłam przerażona. Proszę mi uwierzyć, do tego trzeba wielkiej odwagi, by pozwolić się otworzyć na hejty w internecie. Igor miał wizję wyjętą z komiksów fantasy, a ja przede wszystkim chciałam być sobą. Chciałam ukazać swój charakter i kierunek mojego zaangażowania społecznego. Chciałam wykorzystać tę zabawę rekwizytami pokazując obrazem kim jestem w środku. Samo zdjęcie było prowokacją, ale plakat wyborczy i hasło też miały prowokować, zwracać uwagę. Sprawić, by ktoś zechciał przeczytać, kim jestem, po co startuję, jakie dostrzegam problemy. Co chciałabym poprawić w mieście. W środę zadzwonił kolega z Wrocławia – Ksenia! Jesteś w Wyborczej na drugiej stronie. Jak jestem? No jesteś.. napisali o tobie i jest zdjęcie twojego plakatu –relacjonuje Ksenia – Wracając z pracy leciałam do kiosku. Niedowierzałam. Jak z powodu samego tylko plakatu można trafić do artykułu? Baaa. Oczywiście zaczęłam obawiać się hejtów, ale w Wyborczej redaktor bardzo celnie ocenił moją decyzję. I za to mu dziękuję. To był pierwszy sygnał, jak to odbiorą ludzie. Muszę bardzo podziękować pani Agacie Jankowskiej, która zwróciła uwagę i popchnęła łańcuszek zdarzeń. Być może nieświadomie, a może celowo, z lekka ironią poddała ocenie fejsbookowej społeczności to co zrobiłam. Cieszę się ze to zrobiła… Pokazała mi że hejty nie bolą. Na następny dzień rano dostałam cynk, że ktoś wysłał na kontakt TVN mój profil FB, kolejnego dnia, otrzymałam info, że komentują bilbord na Onecie, I się posypało. Znajomi wysyłali mi zrzuty z ekranów wielu ogólnopolskich portali: między innymi Wprost, dziennik.pl, linki z Youtuba, gdzie komentowano mój bilbord, podobno nawet Joe monster, ale tego nie sprawdziłam, więc nie wiem. A w sobotę mój projekt pojawił się na głównej TVN24. Zupełnie nieoczekiwanie. Z pomysłu, który służył temu, by mnie lokalnie wyróżnić z tłumu kandydatów, powstał projekt, na który zwrócono uwagę w całej Polsce, który jest komentowany z kpiną, ale również z zainteresowaniem i podziwem. Otrzymałam wiele telefonów od znajomych z całej Polski, którzy gratulowali mi pomysłu i odwagi – mówi Ksenia Dowhań – Domańska.