Sobotni wieczór, jeden z lubińskich pubów, szarpanina między mężczyznami i nieprzytomny poszkodowany – historia jakich nie brak w naszym mieście. Tymczasem reakcja służb ratunkowych i interwencyjnych daleka jest od doskonałej.
Nie jest to pierwszy raz, gdy lubinianie zadają sobie pytanie na jakim poziomie są służby ratunkowe i interwencyjne w naszym mieście? Na wczorajszym przykładzie w skali 1- 10 ocena byłaby fatalna.
Świadków sobotniego zajścia przy jednym z pubów na lubińskim Przylesiu było wielu. Bohater wieczoru to nietrzeźwy mężczyzna, który uparł się że musi wejść do lokalu. Była pyskówka, a nawet szarpanina między mężczyznami. Wszystko trwało kilka minut. Osoby będące na zewnątrz nie zwracały już na to uwagi. W pewnym momencie pijany mężczyzna najprawdopodobniej popchnięty przewraca się i uderza głową o kostkę brukową. Nie rusza się. Widać jak po bruku spływa krew. Natychmiast wybrano numer alarmowy. Niestety tu zaczyna się historia rodem z serialów „13 posterunek” i „Daleko od noszy”, historia, która pokazuje, że centralizacja numeru 112 nie jest dobrym pomysłem, kiedy chodzi o ludzkie życie. Osoba, która odbiera nie ma najwyraźniej zielonego pojęcia o wskazywanej przez zgłaszającego lokalizacji, a czas mija nieubłaganie. Drobnostką jest dłużący czas oczekiwania na to, aż pod 112 ktoś telefon odbierze. Czas oczekiwania na połączenie z numerem 112 – około minuty, a tam pani, której nie wystarcza informacja w stylu „W Lubinie przy ul. Piłsudskiego pod pubem doszło do bójki. Mężczyzna w wieku około 45 lat nietrzeźwy uderzył głową w beton, jest nieprzytomny, jest dużo krwi. Został ułożony w pozycji bocznej ustalonej”. Po chwili już wiadomo dlaczego pani ze 112 docieka dokładnego adresu – 112 odbierane jest w Legnicy. Argument, że każdy w Lubinie wie gdzie on jest do niej nie dociera. Po trwającej około 2 minuty rozmowie połączenie zostaje przekierowane do Lubina do miejscowego pogotowia ratunkowego. Niestety czas nadal ucieka w oczekiwaniu na połączenie z osobą dyżurującą: „proszę czekać będzie rozmowa, proszę czekać….”. Tak upływa kolejna minuta. W końcu udaje się nawiązać połączenie. Odbierająca osoba od razu wiedziała gdzie wysłać karetkę. Niestety czas oczekiwania na karetkę sięgnął …15 minut.
Najszybciej na miejsce przyjechali policjanci w oznakowanych i nieoznakowanych radiowozach. Otoczyli poszkodowanego, próbują go ocucić i pytali jak się nazywa, czy dobrze się czuje? Nieumundurowany funkcjonariusz próbował dowiedzieć się co zaszło pod pubem. Wiele się nie dowiedział…
Tymczasem oczekiwanie na karetkę trwa. Leżący mężczyzna poruszył się, wydał jakieś dźwięki. Nie mógł się jednak podnieść. Tymczasem nadal bardzo intensywnie z jego nosa leje się krew.
Obserwatorzy spod pubu dociekają dlaczego tak długo trzeba było czekać na karetkę. Z Bema na Piłsudskiego w nocy robi się to momentalnie. Służbom ratunkowym od początku nawiązania połączenia zajęło to …19 minut. Dodajmy, że podczas sobotniego zdarzenia nie spisano danych świadków. Poza podejściem do jednej osoby działania policji skończyły się na oczekiwaniu na karetkę pogotowia i odjeździe z miejsca zdarzenia tuż po niej.