Istnieje realna szansa na stworzenie w Ścinawie 200-300 nowych miejsc pracy – mówił burmistrz sześć lat temu… Czas płynie i jest szansa, że nowe miejsca pracy wreszcie powstaną. Po sześciu latach rządów burmistrz przystępuje do tworzenia strefy ekonomicznej.


– Pomysł na strefę zrodził się już w 2006 roku kiedy objąłem urząd – mówi Andrzej Holdenmajer, burmistrz Ścinawy. – W kwietniu 2007 roku udało mi się ściągnąć pierwszych inwestorów. Była to szwajcarska firma, produkująca alkohol dla rafinerii. Burmistrz przekonuje, że podjęto starania, aby firma znalazła się w Strefie Aktywności Gospodarczej. – Niestety po trzech miesiącach okazało się, że przepisy zagospodarowania przestrzennego na to nie pozwalają – mówi burmistrz i ocenia, że przestrzenny plan uchwalony w 2005 roku, był niesamowitym bublem. Twierdzi, że na taki plan wydatkowano pieniądze niezasadnie. I to na burmistrza i radnych z kadencji 2002-2006 zrzuca winę, że nie mógł ściągnąć do Ścinawy inwestorów.
Co było nie tak? Ograniczenie powierzchni obiektów do 2 tys. m.kw i wysokości 12 m. – Inwestor chciał postawić obiekt o powierzchni 20 tys. m.kw. – mówi Holdenmajer.
Kolejna firma, która miała się interesować Ścinawą, była z Danii. – Produkuje wyposażenie do samochodów – mówi burmistrz. Inwestor jednak nie skorzystał, a gmina ostatecznie zabrała się za zmianę planu zagospodarowania przestrzennego. Nowy plan uchwalono dwa lata temu. W tym roku burmistrz rozmawiał z wiceprezesem Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Invest park. – W lipcu w naszym urzędzie rozmawiałem Lidią Jarmułowicz. Pani prezes zgodziła się aby utworzyć podstrefę w Ścinawie – mówi burmistrz.
Jak się okazuje zgody jeszcze nie ma, ale wałbrzyska strefa przyznaje, że wykazuje zainteresowanie terenami w Ścinawie. Aby zapadła decyzja musi ona być poprzedzona analizą atrakcyjności – Gmina Ścinawa nie przekazała jeszcze Strefie wszystkich niezbędnych dokumentów, które pozwolą na gruntowne rozważenie atrakcyjności przedmiotowego terenu – informuje Anna Paszkowska Rzecznik Prasowy WSSE Invest Park w Wałbrzychu.
Na rozwoju gminy zależy miejskim radnym – Chcemy otrzymać rzetelne informacje na temat strefy, inwestorów i inwestycji. Jak tylko urzędnicy burmistrza udzielą odpowiedzi, projekt natychmiast trafi pod obrady rady i zapewne nikt z radnych nie będzie miał nic przeciwko powstaniu strefy – mówi Krzysztof Marek, przewodniczący Rady Miejskiej w Ścinawie.
Niestety sprawa strefy spowodowała konflikt na linii burmistrz radni. Obie strony zarzucają sobie skandaliczne zachowanie. Urzędnicy obrażają się na radnych i wychodzą z posiedzenia komisji, a radni są oburzeni, że pracownicy burmistrza nie odpowiadają na zadawane pytania.
– Takie podstrefy są w Wołowie, Brzegu Dolnym, Środzie Śląskiej – przekonuje Holdenmajer. W Wołowie udało się ściągnąć jedną firmę w zanadrzu jest druga. To samo w Prochowicach, gdzie jest jedna firma, a dwie kolejne czekają w kolejce.
W jego słowach wszystko wygląda pięknie, ale w realiach już tak słodko nie jest. W wołowskiej podstrefie owszem pojawił się inwestor, tyle że była to miejscowa firma, która tylko „zmieniła” adres aby skorzystać z ulg podatkowych. Drugiego inwestora jak na razie jeszcze nie ma.
Posucha w podstrefie panuje również w Brzegu Dolnym. Tam zainwestował miejscowy koncern chemiczny PCC Rokita i spółka, która należy do branżowego niemieckiego inwestora Rokity.
Czym ma zachęcić Ścinawa, której położenie dla inwestorów idealne nie jest? – Mamy wspaniałą lokalizację przy głównej linii kolejowej – przekonuje burmistrz. – Działka ma 23 hektary i położona jest przy drodze krajowej i powiatowej. Mamy projekt na doprowadzenie kanalizacji.
Tymczasem rzecznik prasowy strefy w Wałbrzychu jasno wskazuje, że koszy infrastruktury na terenie gminnym (zwłaszcza woda i kanalizacja) powinna ponieść ubiegająca się o utworzenie podstrefy gmina.
Holdenmajer jest pewien, że ściągnie do Ścinawy inwestorów, którzy dadzą pracę mieszkańcom. Kolejny raz powołuje się na swoje doświadczenie zawodowe zdobyte w zagranicznym koncernie.
Taką samą pewność, że będą inwestorzy miały wiele lat temu władze znacznie lepiej położonego od Ścinawy Lubina. Za wiele milionów złotych doprowadziły do ekonomicznej podstrefy asfaltową drogę, która ma bardzo dobre połączenie z drogą krajową nr 3. Obok lubińskiej strefy również jest bocznica kolejowa. Są również media tak niezbędne dla inwestorów. Problem w tym, że poza jednym jedynym inwestorem, który do strefy przeprowadził się z innej lubińskiej ulicy (centrum dystrybucyjne sieci Biedronka), chętnych na zainwestowanie w Lubinie nie ma. Z 14 hektarów, do zagospodarowania od wielu lat wciąż pozostaje 12 hektarów. Inwestorów nie ma również podstrefa w Rawiczu. Jeden pojawił się w Górze. Jeden jest również w Prochowicach przy drodze Lubin-Wrocław. Najlepiej pod względem „ściągania” inwestorów ma się Środa Śląska. Trasa Lubin-Wrocław, bliskie sąsiedztwo autostrady i pełny dostęp do wszystkich mediów dały wysyp ośmiu inwestorów. Czy taką szansę ma również Ścinawa?
Aby określony teren uzyskał status Specjalnej Strefy Ekonomicznej, Zarządzający Strefą musi złożyć wniosek skierowany do Ministra Gospodarki, a następnie w drodze wydanego rozporządzenia Rady Ministrów, zmieniane są granice Strefy. Czas trwania procedury nie jest ściśle określony, zależy od wielu czynników, a trwać może nawet do 12 miesięcy.

Poprzedni artykułLidia Jarmułowicz znowu traci pracę
Następny artykułNajbardziej cuchnie na Przylesiu