Trzeba było niezadowolenia mieszkańców i medialnej nagonki niezależnych od Urzędu Miejskiego i Starostwa redakcji, aby winny smrodu w Lubinie zabrał się za robotę i nie czekał na prawne regulacje. Spółka Ekopartner zapewnia, że za dwa miesiące już nie będzie śmierdziało.

Tydzień temu prezydent zapowiadał, że mieszkańcy poznają szczegóły sprawy śmierdzącego problemu, ale sam na konferencji prasowej niestety się nie pojawił. Nie pojawił się również Ryszard Zubko prezes komunalnej spółki Mundo, bliski współpracownik Roberta Raczyńskiego, za którego przyzwoleniem Mundo wraz z wrocławskim udziałowcem utworzyła spółkę Ekopartner Lubin. To właśnie ta firma uruchomiła śmierdzącą i dokuczającą mieszkańcom Lubina kompostownię. Dodajmy, że w tej firmie również Zubko jest prezesem.

Na spotkanie z dziennikarzami aby porozmawiać o działalności i o smrodzie unoszącym się nad miastem przyjechali nieznani w Lubinie ludzie. Nawet tu nie mieszkają, do czego przyznali się. Przyznali się również, że znają się na gospodarce odpadami i wiedzą co robią.

Co można przekazać mieszkańcom po spotkaniu? Najkrócej rzecz ujmując dwie sprawy. Pierwsza, że w ocenie władz Ekopartnera Lubin – śmierdzi zgodnie z prawem. Druga, że przestanie śmierdzieć za dwa miesiące. – Nie ma jeszcze regulacji prawnych, jest tylko projekt ministerialnego rozporządzenia, ale z uwagi na kwestie społeczne zastosujemy metodę, która uszczelni prowadzone procesy – przekonywał Filip Olenderek, wiceprezes spółki Ekopartner Lubin. – Za dwa miesiące przestanie śmierdzieć.

Spółka zamierza wybudować to co jeszcze w grudniu ubiegłego roku określono w decyzji prezydenta Lubina, a co za tym idzie charakterystyce przedsięwzięcia. Czarno na białym napisane tam jest, że zastosowana technologia ma być w tzw. obiegu zamkniętym w tunelach, z których śmierdzące powietrze trafi do biofiltra.

Spółka, która kompostuje śmieci nie ukrywa, że biznes, który rozpoczęła w Lubinie to dochodowy interes. Potwierdzał to również w rozmowie z LubinExtra! już w styczniu tego roku Ryszard Zubko. – Spółka radzi sobie samodzielnie nie trzeba dodawać pieniędzy na dotychczasowe inwestycje. Przyznał również, że docelowa inwestycja dopiero się rozpocznie i będzie kosztowała nawet do 20 mln zł. Wczoraj przekazano, że może to być o kilka milionów złotych mniej.

Dziennikarze dociekali dlaczego skoro interes jest zyskowny miasto samodzielnie nie zajęło się rozwiązywaniem problemu śmieci z naszych domów. Rzecznik prezydenta Jacek Mamiński usiłował przekonywać, że dla miasta to lepsze rozwiązanie. – Miasto nic nie ryzykuje. Cały ciężar przedsięwzięcia bierze na siebie inwestor.

Trudno zgodzić się z twierdzeniem rzecznika. Przypomnijmy, że właścicielem wysypiska śmieci poprzez swoją spółkę jest miasto. Zatem w dużym uproszczeniu to mieszkańcy Lubina ponoszą koszty rozbudowy składowiska, zakupów sprzętu do jego utrzymania i rozbudowy, która miała niedawno miejsce. Dodajmy, że w przyszłości na miasto spadnie jeszcze jeden olbrzymi wydatek – rekultywacja składowiska. Pytanie dlaczego to nie miasto inwestuje zostaje nadal otwarte zwłaszcza, że prezesi miejskich spółek są niezwykle hojnie wynagradzani, a wszem i wobec mówi się, że Lubin jest w dobrej kondycji finansowej.

Mimo wielu szczegółów przedstawionych na spotkaniu z dziennikarzami, wątpliwości nadal pozostały. Dotyczą główne natury prawnej związanej z działalnością sortowania i kompostowania odpadów komunalnych. Władze spółki utrzymują, że robią wszystko w zgodzie z prawem. Inspektorzy Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska sprawdzają to i z dostępnych informacji wynika jasno, że są wątpliwości. Przypomnijmy, że w w ubiegłym tygodniu w rozmowie z LubinExtra! Aleksander Filak, kierownik Działu Inspekcji WIOŚ w Legnicy powiedział wprost – Stwierdzonych nieprawidłowości jest sporo i mamy podstawy, aby rozważać wydanie decyzji wstrzymującej pracę tej instalacji.

Wątpliwości pogłębia też tajemnica smrodu. Przypomnijmy, że prezes Zubko przekonywał na początku roku, że źródeł nieprzyjemnego zapachu w Lubinie jest kilka. Miały za nie odpowiadać oczyszczalnia ścieków, wysypisko i nowa firma, która powstała koło śmietnika. Dodajmy, że na początku, czyli w połowie ubiegłego roku śmierdziało sporadycznie. Mieszkańcy podejrzewali, że przyczyna jest ta sama co zawsze, czyli nasza lubińska śmierdziawka – rzeczka Zimnica i Kanał Baczyna. Nasilający się odór spowodował jednak poszukiwania źródła smrodu.

Niemal jak ognia unikano informacji, że źródłem jest sortownia i kompostownia śmieci komunalnych, która działa od ubiegłego roku. Nawet w oficjalnych miejskich mediach pomijano drugą funkcję Zubki przedstawiając go jedynie jako prezesa MPGO Mundo.

Sprawa smrodu nie jest zamknięta. Lubinianie czekają na wyeliminowanie odoru z miasta. Czekają na to również mieszkańcy Grzybian w gminie Kunice, gdzie jak się okazuje Ekopartner Lubin również prowadzi działalność (w ubiegłym roku kupił tam część wysypiska śmieci). Wytworzony w Lubinie kompost trafia m.in. właśnie do Grzybian. Z docierających do Lubina informacji wynika, że mieszkańcy tej podlegnickiej miejscowości też mają dość smrodu.

O smrodzie piszemy od kilku tygodni

http://www.lubinextra.pl/aktualnosci,1041,smrod-w-lubinie-.html

http://www.lubinextra.pl/aktualnosci,1122,lubinski-smierdziel-namierzony.html

Poprzedni artykułCiężarówki muszą poczekać
Następny artykułZatrzymali dilera (VIDEO)