Mężczyzna postawił na nogi policję, pogotowie ratunkowe oraz straż pożarną. Dzwonił bo bał się pobicia. Tymczasem funkcjonariusze zapakowali go do …aresztu.
Wczoraj wieczorem po godz. 21 do dyspozytora pogotowia ratunkowego zadzwonił mężczyzna i poinformował, że w jednym z bloków na klatce leży ktoś z połamaną szczęką. Zespół ratunkowy pojechał na miejsce. Wezwano również policję. Zgłoszenie okazało się fałszywe.
Po kilkunastu minutach dyżurny odebrał zgłoszenie od tego samego mężczyzny, z którego wynikało, że ktoś biega po klatce tego samego bloku i chce go pobić. To zgłoszenie również okazało się było fałszywe. Lubinianin dzwonił jednak dalej. Tym razem do straży pożarnej, że z jednego z mieszkań wydobywa się dym i prawdopodobnie pali się. Dymu nie było. Wyjazd okazał się niepotrzebny, ale miarka się przebrała.
Policjanci szybko ustalili sprawcę fałszywych telefonicznych alarmów. Okazało się, że był nim pijany 30-latek. Funkcjonariuszom powiedział, że dzwonił do wszystkich służb ratunkowych, bo bał się, że ktoś go pobije.
Kiedy wytrzeźwieje będzie musiał zmierzyć się nie ze swoim strachem a’la białe myszki w kredensie, a z prawdziwym życiem na jawie.
Za fałszywe zgłoszenia grozić mu może kara aresztu, ograniczenia wolności lub grzywna do 1500 złotych. Za swój czyn odpowie przed sądem.