Smród pojawiał się w grudniu i znikał. W lutym znowu „waliło” zgnilizną, a w lipcu nieznośny odór powrócił jak bumerang ale ze zwielokrotnioną siłą. Kto za to odpowiada?

Na internetowych forach można przeczytać, że problemu by nie było gdyby nie śmieci przywożone do Lubina z Wrocławia. „Dzisiaj tak śmierdziało, że rzygać się chce” – napisał na jednym z portali (14 grudnia ubiegłego roku) zdenerwowany mieszkaniec. Smród powracał do Lubina jeszcze w lutym. Wtedy na internetowych forach pytano co będzie kiedy przyjdzie lato o zacznie grzać? W lipcu wschodni wiatr przywiał odpowiedź. Część miasta ponownie utonęła w oparach smrodu.
Skąd ten odór? Wskazanie winnego wydaje się proste, ale nie jest tak oczywiste kiedy pytamy o to Ryszarda Zubko, szefa komunalnej spółki Mundo, (administrator wysypiska śmieci). – Źródeł przykrego zapachu jest kilka i nie można obarczać tym tylko nas. Prezes wskazuje, że sąsiadem wysypiska jest oczyszczalnia ścieków. Przyznaje też, że obok wysypiska powstała spółka Ekopartner zajmująca się przetwarzaniem śmieci komunalnych, a jednym z elementów jej działalności jest kompostownia. Firma jest Zubce bardzo dobrze znana, bo również i w niej jest …prezesem.
Udziałowcami „kompostowni” są należąca do miasta spółka Mundo i prywatna firma z Wrocławia. Miasto poprzez Mundo ma w Ekopartnerze 24 procent udziałów wartych 99 tys. zł. – To wystarcza. Inne nakłady nie były potrzebne Ekopartner sam radzi sobie z wydatkami na inwestycje – przekonuje podwójny prezes Ryszard Zubko.
W ubiegłym tygodniu nie do zniesienia smród znowu opanował Przylesie i Zalesie. – Nie szło wytrzymać – informował nas telefonicznie jeden z czytelników, który zasugerował, abyśmy sprawdzili co trafia na wysypisko. Jego zdaniem w jednym z transportów śmieci z Wrocławia miały być odpady odzwierzęce. – To tak wielka bzdura, że nie będę jej nawet komentował – mówi prezes Zubko.
Pada zatem pytanie co tak śmierdzi. Odpowiedź jest prosta – śmieci. Jak firma Ekopartner radzi sobie z odorem? – Jest ciągnik ze zraszaczem, który neutralizuje nieprzyjemny zapach. Jest również system deodoryzacyjny zainstalowany wokół miejsca przetwarzania. Jeżeli jest tak potrzeba wykorzystujemy też ręczne opryskiwacze – mówi szef Ekopartnera Ryszard Zubko. – Działamy kiedy pojawiają się niesprzyjające warunki. Prezes przekonuje, że występują tylko przez kilka dni w roku. – Dotyczy to kierunku wiatru, wilgotności powietrza i ciśnienia atmosferycznego. Jeżeli te niekorzystne warunki się pojawiają zatrzymujemy procesy przetwarzania.
Niestety lubinianie i tak odczuwają fetor. Można też stwierdzić, że neutralizująca odór instalacja nie zadowala mieszkańców, bo w mieście czuć smród. Prezes pytany kiedy uciążliwy fetor przestanie męczyć lubinian, przekonuje – za kilka miesięcy, jak przepisami zostaną określone parametry przetwarzanych odpadów. Czekamy na ministerialne rozporządzenie w tej sprawie. Jak już będzie znane wtedy będzie wiadomo jaka instalacja do przetwarzania odpadów zostanie zastosowana. Prezes przekonuje, że wraz z instalacją do przetwarzania śmieci będzie system do neutralizacji nieprzyjemnych zapachów.
Rzecznik prezydenta Jacek Mamiński, mówi wprost, że z odorami sprawa musi zostać definitywnie załatwiona. – Nie może tak być.
Na razie pomocna dla lubinian może być tylko pogoda. Najlepiej aby wiatr wiał na zachód. Wtedy będzie śmierdziało w kierunku terenów niezamieszkałych oraz Czerńca albo Siedlec. Lżej będzie również zimą, bo wtedy zapachy nie staja sie tak intensywne jak przy wysokich temperaturach.
Szukając źródła i przyczyn smrodu w Lubinie okazuje się, że miasto samo sobie jest winne. Aby gospodarka śmieciami była jak najtańsza musi mieć wysypisko i kompostownię. – Trzeba było szybko podejmować decyzje aby nie było konieczności wywożenia śmieci do innych miast. – przekonuje Maminski. – Dzięki tym działaniom w Lubinie mamy status Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK).
– Spełniliśmy określone prawem warunki i zarówno Mundo jak i Ekopartner mają taki status dodaje Zubko. Przypomina też, że nie można selekcjonować dostawców śmieci. – Jeżeli odmówimy przyjęcia odpadów z regionu północnego, za każdą tonę zapłacimy karę 500 zł. Taka sama kara spadnie na nas jeżeli przyjmiemy odpady pochodzące z innego regionu.
W naszym regionie status RIPOK mają jeszcze Legnica i Głogów.
Dodajmy, że spółka Ekopartner stoi przed strategicznymi decyzjami o swoim rozwoju. Jak już znane będą ostateczne przepisy do nowej ustawy śmieciowej Ekopartner będzie musiał zainwestować nawet około 20 mln zł w docelową instalację do przetwarzania posegregowanych komunalnych śmieci.
– Lubin jest w komfortowej sytuacji bo ma status RIPOK, a wiele samorządów go nie uzyskało mimo tego, że poczyniły wielomilionowe inwestycje, aby zapewnić swoim mieszkańcom jak najtańszy odbiór śmieci. Pieniądze wyrzucono w błoto. W Lubinie ubiegliśmy to zagrożenie bo prywatna spółka wzięła na siebie ten problem. Miasto nic nie ryzykowało – mówi prezes Zubko.
Rzecznik prezydenta pytany kto zgodził się na objecie udziałów w takiej spółce przekonywał, że to sprawa Mundo, która jest mniejszościowym udziałowcem w Ekopartnerze. Dopytywany o szczegóły utrzymywał – decyzję w tej konkretnej sprawie podejmowały władze spółki czyli zarząd i rada nadzorcza.
Dodajmy, że w skład nadzoru nad Mundo wchodzą skazany niedawno przez sąd Andrzej Pudełko, zatrudniony przez prezydenta na stanowisku doradcy, a także Krzysztof Lewandowski i Lech Dłubała, sekretarz miasta, prawa ręka prezydenta w Urzędzie Miejskim.
Rzecznik nie informuje, że decyzję o objęciu udziałów w Ekopartnerze podejmowało również Walne Zgromadzenie Wspólników. Dodajmy, że walnym zgromadzeniem w przypadku należącej do miasta spółki Mundo jest …prezydent Lubina.

Poprzedni artykułLubinExtra! nr 24
Następny artykułWygraj wejściówkę do cyrku