Mija godzina piętnasta, wszyscy kończą pracę, a u nas dopiero się zaczyna – mówią lubińscy strażacy. Tak jest codziennie i w każdy weekend. Trawy płoną na potęgę.

Ile w tym roku było wyjazdów do wypalanych traw? Statystyka będzie znana jak się „sezon na trawy” zakończy. Na razie strażacy jeżdżą. Jeżdżą tak jak chyba w żadnym dotychczas roku. Syreny Ochotniczych Straży Pożarnych w niektórych miejscowościach słychać codziennie.

Wypalanie traw niszczy całe życie na głębokości kilkunastu centymetrów, alarmują biolodzy. Najwyraźniej jednak apele biologów jak i strażaków trafiają w próżnię, bo trawy jak płonęły tak płoną dalej. – Jeszcze tydzień, dwa i powinno się uspokoić bo wszystko się zazieleni, czekamy na to – mówią lubińscy strażacy.

Miedzy 12 a 18 marca na terenie powiatu lubińskiego doszło do 57 pożarów. Straty jakie spowodowały sięgają zaledwie 6 tys. zł. W znakomitej większości były to pożary nasypów, nieużytków, czy przydrożnych rowów.

W miniony weekend na terenie powiatu lubińskigo trawy paliły się …47 razy. Wczoraj było 20 takich pożarów, w sobotę 17, a w piątek 5. Wśród przyjętych interwencji był pożar nieużytku koło dawnego sadu w Księginicach. Tutaj spłonęło 2,5 ha trawy.

Poprzedni artykułTo on usiłował zgwałcić kobiety
Następny artykułPożar na śmietniku