Kontrole są częste, ale przewoźnicy i tak ryzykują mandatami i …zdrowiem pasażerów. W ostatnich trzech tygodniach Inspekcja Transportu Drogowego kontrole przewoźników w Lubinie prowadziła trzykrotnie.

Kontroli na pewno nie będzie mniej. – W Lubinie jesteśmy często i niemal za każdym razem zatrzymywany jest dowód rejestracyjny jakiegoś przewoźnika – mówi Mariusz Kaczmarz, rzecznik Wydziału Inspekcji we Wrocławiu.

Kontrole były 25 stycznia, 8 lutego i 14 lutego. Styczniowe sprawdzanie busów przyniosło zatrzymanie dowodu rejestracyjnego przewoźnika który obsługuje trasę Lubin-Wrocław-Lubin. Inspektorzy po sprawdzeniu pojazdu nie mogli wyjść ze zdumienia. – W aucie nie zgadzała się ilość siedzeń z tymi podanymi w dowodzie rejestracyjnym. Samochód miał niesprawne światła awaryjne, brak przedniego światła pozycyjnego i wyciek oleju – podsumowuje Kaczmarz. Kierowca dostał mandat w wysokości 500 zł, ale samochód nigdzie już nie pojechał. – W takiej sytuacji dowód rejestracyjny jest zatrzymywany.

Na początku lutego przeprowadzono łącznie 6 kontroli (4 busy, 2 taksówki). Pod koniec stycznia przeprowadzono łącznie 15 kontroli przewoźników zbiorowych w tym wyrywkowo sprawdzono trzy autobusy lubińskiego PKS – nie było żadnych zastrzeżeń.

Wśród przewoźników na słony mandat naraził się ten obsługujący trasę do Szklar. Tysiąc złotych mandatu otrzymał za to, że jeden z kierowców nie posiadał dokumentów potwierdzających jego uprawnienia. – Kierowca został dopuszczony do pracy bez orzeczenia lekarskiego, które potwierdza brak przeciwwskazań zdrowotnych do kierowania pojazdem, także nie miał wymaganych badań psychologicznych – informuje Inspekcja Transportu Drogowego. Z kolei jeden z polkowickich przewoźników zarejestrowanych na kobietę, w Lubinie stracił dowód rejestracyjny na jeden z pojazdów. Auto nie miało …hamulca pomocniczego.

Poprzedni artykułMożna próbować Lichoty
Następny artykułW szpitalu będzie spokój?