Dwie osoby nie żyją po tym, jak w okolicach Krzeczyna Wielkiego z niewyjaśnionych przyczyn doszło do wypadku wiatrakowca.
Dwóch mężczyzn wystartowało z lądowiska pod Niemstowem. To popularne miejsce startów miłośników paralotniarstwa. Latali w okolicach Lubina, w tym nad osiedlem domków w Krzeczynie Wielkim. Z niewiadomych przyczyn wiatrakowiec spadł na pole w odległości 1 km od Krzeczyna Wielkiego. Były w nim 2 osoby: instruktor z Wrocławia, oraz górnik z Rudnej z 20-letnim doświadczeniem – najprawdopodobniej właściciel wiatrakowca.
Z naszych informacji wynika ze miał uprawnienia do latania.
Pierwsi na miejscu byli strażacy z PSP Lubin i OSP Krzeczyn Wielki. W dokładnej lokalizacji miejsca wypadku pomagał pilot lubińskiego aeroklubu, który wykonywał loty z szybowcami. – Silnik po wypadku został profilaktycznie przez strażaka z OSP, ugaszony gaśnicą proszkową. Strażak był pierwszy na miejscu. Dotarł z pobliskiej miejscowości – wyjaśnia Cezary Olbryś z Państwowej Straży Pożarnej w Lubinie.
Wiatrakowiec jest doszczętnie rozbity. W pierwszej chwili trudno było ocenić co to za maszyna spadła na ziemię. W odległości kilku metrów od szczątków leży silnik, a jak się okazało, śmigło znajduje się kilkaset metrów dalej pod lasem. Cały teren jest wygrodzony taśmą oraz zasłonięty parawanem, za którym są ciała ofiar katastrofy.
Na miejscu pracuje prokurator oraz grupa dochodzeniowo-śledcza lubińskiej policji. – Do Lubina przyjadą przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych aby zbadać sprawę – wyjaśnia Sylwia Serafin z Komendy Powiatowej Policji w Lubinie.
FOT. za zgodą DLU24.pl