Spośród ponad 830 osób, które wystartowały w Biegu Barbórkowym w Lubinie pierwsi na metę przybiegli Kenijczyk i Ukrainka. Deszcz odstraszył nieco kibiców, ale biegacze mimo trudnych warunków walczyli o dobre miejsca. Jak zapewniało wielu, Bieg o Lampkę Górniczą okazał się okazją do pobijania rekordów życiowych. Organizatorem były ZG Lubin.
Tylko na starcie aura była przychylna, ale na trasie 10 km biegacze, którzy wzięli udział w 37. Biegu Barbórkowym musieli być bardzo ostrożni, bo intensywne opady deszczu sprawiły, iż nawierzchnia była bardzo śliska. Wielu jednak woli biegać właśnie w takich warunkach.
– Biegłem już “nasty” raz. Dziś było bardzo fajnie, bo deszczyk padał ale było chłodno. Trzeba było uważać, bo było ślisko, zwłaszcza na ostatniej prostej przy Galerii, ale satysfakcja jest. Ostatnio przebiegłem 105 km na Biegu Bizona więc dziś to było takie maleństwo, taki powrót do przeszłości – zapewniał lubinianin Adam Oborski, na co dzień pracujący w KGHM Zanam.
Organizatorem rokrocznie są ZG Lubin.
– Jest to 37. bieg. Pierwszy odbył się w 1986 roku czyli dwa lata po czasie, gdy przyszedłem do pracy do ZG Lubin i do KGHM. Uczucia są fantastyczne tym bardziej, że wróciłem po jakimś czasie do KGHM i do Zagłębia. Uczestniczyłem w tym biegu wielokrotnie. W tym samym czasie, gdy odbywa się nasz bieg, odbywają się też inne ważne w Polsce biegi i to cała przyjemność w tym, że ci ludzie, którzy dziś z nami są, chcą przyjeżdżać tutaj i chcą świętować razem z nami, a zaznaczam, że jest to również świętowanie, bo Bieg Barbórkowy rozpoczyna obchody Dnia Górnika w całym KGHM – mówił Krzysztof Tkaczuk, dyrektor naczelny ZG Lubin.