W tym roku udało się zorganizować Bieg Tropem Wilczym w terminie. Pandemia nie stanęła już na drodze wydarzenia poświęconego pamięci Żołnierzy Wyklętych. W Parku Leśnym zgromadziło się wielu lubinian, którzy oddali hołd niezłomnym.
Frekwencja dopisuje, a pakiety rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Sprzedajemy też ciasta, a cały dochód przekażemy na rzecz naszego kolegi Oskara, który do niedawna jeszcze biegał z nami, a teraz walczy o zdrowie. Co roku wpisowe w dobrowolnej kwocie zbieramy na jakiś cel charytatywny. Dziś więc jesteśmy tu dla Oskara, któremu pękł tętniak, ale jesteśmy też, by uczcić żołnierzy wyklętych. Przygotowaliśmy 500 pakietów dla biegaczy. Ostatnio bieg miał miejsce latem w związku z pandemią, a tym razem wróciliśmy do tradycyjnej pory – mówi Łukasz Dominów, szef Biegu Tropem Wilczym.
Kolorytu wydarzeniu dodała grupa rekonstrukcyjna Lubina. – Dosprzętowiliśmy się. Teraz mamy motor. Jest z nami jest coraz więcej ludzi. Dziś pokazujemy scenę rozwalenia motoru niemieckiego przez polskich partyzantów. Nasza grupa rośnie w siłę. Kiedyś zaczynaliśmy od 5 osób łącznie z naszymi dziećmi, dziś jest nas naprawdę wielu – mówił Radosław Kobyłecki.
Biegacze pokonali trasę na odległości 1963 metry, związaną symbolicznie z datą śmierci ostatniego żołnierza niezłomnego. Organizatorzy biegu postarali się o ciekawy tor do przebiegnięcia. Uczestnicy biegli nie tylko ścieżkami parku, ale też przez okopy w bunkrach.