Dzisiaj rada Miejska zajmie się uchwałą o przyłączeniu do Lubina siedmiu sołectw z gminy Lubin. Podstawą decyzji radnych mają być konsultacje społeczne. Ich wyniki przedstawiono w przeddzień posiedzenia Rady.
Przedstawiono wyniki konsultacji w sprawie przyłączenia siedmiu sołectw gminy Lubin: Chróstnika, Krzeczyna Wielkiego, Miroszowic, Obory, Osieka, Szklar Górnych i Kłopotowa do Lubina. Są one diametralnie różne od tych, które przeprowadzono w gminie Lubin. Konsultacje prowadzono między 23 lutego a 15 marca tego roku. Prowadzono je dwutorowo. Mieszkańcy mogli pobrać papierowe ankiety, wypełnić je i wrzucić do urn w wyznaczonych punktach. Drugim sposobem było wypełnienie ankiety za pośrednictwem Internetu.
Za przyłączeniem poszczególnych sołectw do Lubina opowiedziało się od 67 do 76% mieszkańców uprawnionych do głosowania. Przeciw było od 18 do 25% mieszkańców, natomiast od 5 do 9% wstrzymało się od głosu. Uprawnionych do udziału w konsultacjach było 70 028 mieszkańców. Łącznie, w obu sposobach głosowania oddano 13 430 głosów. To 19% głosów uprawnionych.
Takie dane otrzymaliśmy oficjalnie od rzecznika prezydenta miasta. Na pozór wszystko wygląda prawidłowo jednak niestety całe konsultacje wyglądają jak jedna wielka manipulacja, żeby nie użyć dosadniejszego określenia: oszustwo.
Nie wiadomo dlaczego podaje się tylko łączne dane głosowania: te na papierze i te z Internetu. Mimo naszych próśb urzędnicy odmówili podania liczb głosów składających się na poszczególne sposoby głosowania. Zresztą oba te sposoby są mocno niewiarygodne.
Sprawdziliśmy jak wyglądał sposób głosowania „stacjonarnego”. Ankiety papierowe można było pobrać w wyznaczonych punktach. Nikt nie kontrolował ile egzemplarzy się bierze do wypełnienia: leżał ich plik i można było brać dowolną ilość. Ankieta zawierała wprawdzie miejsce na wpisanie imienia i nazwiska ale można tam było wpisać dowolne dane. Wystarczyło wziąć ze sobą np. 50 ankiet, wypełnić je w domu wpisując nazwiska sąsiadów, krewnych i znajomych królika, wrócić i wrzucić ankiety do urny. Wiarygodność takiego sposobu oddawania głosów jest więc zerowa.
Jeszcze gorzej było z głosowaniem przez Internet. Tutaj nie było już żadnych ograniczeń jeżeli chodzi o terytorium. Zagłosować mógł każdy z dowolnego punktu kuli ziemskiej. Co więcej, przez pierwszych kilka dni wystarczyło wyczyścić komputer z „ciasteczek” i głosować ponownie: jedna osoba mogła oddać dziesiątki i setki głosów. Taką możliwość przez cały czas konsultacji miały też osoby ze zmiennym IP – za każdym zalogowaniem do komputera mogły oddawać głos. Czy zatem można mówić o „frekwencji mieszkańców Lubina”? Jest to mocno wątpliwe. Poza tym, przez długi czas nie było możliwości oddawania głosu – system ankiety żądał by wypełnić wszystkie punkty i mimo ich wypełnienia nie zaliczał głosu. Wystąpiła też skokowa zmiana preferencji – jednej nocy z 60% „przeciw” zrobiło się 60% „za”. O tej dziwnej zmianie wójt Tadeusz Kielan powiadomił prokuraturę podejrzewając możliwość popełnienia przestępstwa.
Trudno nie odnieść wrażenia, że konsultacje prowadzone w mieście zostały przeprowadzone „na odczepnego”. Nie są ani transparentne ani wiarygodne.