Pokonali na rowerach ponad 1000 kilometrów. Czterech górników z różnych kopalń KGHM wystartowało w kolejnej edycji kolarskiego maratonu Bałtyk – Bieszczady Tour. Wystartowali w Świnoujściu a dojechali do Ustrzyk Górnych. Wrócili zmęczeni ale bardzo zadowoleni i szczęśliwi.
Ze Świnoujścia w rowerowym maratonie wystartowało ponad 360 osób. Do pokonani mieli ponad 1000 km od Bałtyku po Bieszczady. Wśród nich zleźli się pracownicy KGHM Polska Miedź. Byli to Janusz Nasiadka ZG Lubin, dyspozytor transportu dołowego, Dariusz Świerszcz oddział S-10, górnik strzałowy w ZG Lubin, Bartosz Ostapowicz, Polkowice Główne C-30, górnik operator smg i Marcin Klocek Polkowice Zachodnie C-30B, górnik operator smg.
By ukończyć maraton, musieli zmieścić się w limicie jakim było 70 godzin na całą trasę. Dziś dzielą się wrażeniami z ogromnie trudnego maratonu. – To jest jeden z dziesięciu maratonów najbardziej punktowanych na świecie istotnych do Pucharu świata. Jest tam do przejechania 1008 km. Zajęło nam to 60 godzin. Jesteśmy ekipą z Lubina, która kocha rowery . Za każdym razem stawiamy sobie jakieś wyzwania. Kiedyś przejechaliśmy maraton 300 km, później 500, a wiadomo że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ten maraton jest o tyle wyjątkowy, że po każdym jego ukończeniu dostajemy strój, którego nie można kupić. To taka pamiątka i nagroda za wysiłek – mówili w podróży powrotnej siedząc w pociągu Bnartosz Ostapowicz i Marcin Klocek.
Maraton dla organizmu jest ogromnym wyzwaniem. Ciało rowerzysty po pokonaniu ponad 1000 km potrzebuje na pewno kilku dni regeneracji, zanim znowu wsiądzie na rower. – Chodzimy jak stare dziadki, ale tak chodzą wszyscy bo wiedzieliśmy w Ustrzykach Górnych kuleją i odczuwają ból. To niesamowity wyczyn. Ale przyświeca nam myśl by to zrobić. Każdy dojeżdżając na metę mówi, że to ostatni raz, ale i tak się spotykamy znowu na trasie – dodawali górnicy – rowerzyści.
Na co dzień cała czwórka należy do Lubińskiej Grupy Rowerowej WATAHA.
Troszkę to dziwne że na czterech kolarzy tylko jeden na stanowisku umysłowym a reszta to fizyczni. Może byli od czarnej roboty dla niego? To tak jak na TDF, lider jedzie na luzaku a reszta bidony podaje, szprychy wymienia i etc.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.