Jak mówią mieszkańcy budynków przy ulicy Reja drzewa znikają pod pozorem przycinki, prześwietlenia i zabiegów pielęgnacyjnych. Podwórze i jego zieleń nieopodal lubińskiego rynku są kością niezgody między mieszkańcami a magistratem od maja tego roku. Po proteście wycinkę wstrzymano. Jak wynika z opowieści lubinian w ciągu dwóch ostatnich dni wycięto dwie śliwki mirabelki i dwa lilaki. Usuwanie drzewostanu odbywało się błyskawicznie. Sprawdzamy czy było legalne.
Podcinają gałęzie, przerzedzaj, niby nic niepokojącego, ale po majowych utarczkach o zieleń na podwórzu przy ulicy Reja jest to w odczuciu mieszkających tam lubinian niepokojące. W czwartek 17 sierpnia zniknęły dwa lilaki, popularnie nazywane bzem. Inne mocno przycięto. Jak mówią mieszkańcy za mocno, niszcząc te rośliny. Lubinianie sprawdzili to dokładnie. Nie odbyło się to ich zdaniem zgodnie z przepisami. – Konary niektórych drzew zostały podcięte, a dwa z nich zostały też wycięte całkowicie. Urzędnicy powiedzieli nam, że były to prace pielęgnacyjne. Na tego typu prace na terenie objętym ochroną konserwatorską wymagane jest pozwolenie konserwatora, którego urząd nie posiada – twierdzi Sylwester Janicki, mieszkaniec ulicy Rynek. – Niektóre drzewa zostały zniszczone w dużym stopniu. Sprawa nas niepokoi, bo w naszej opinii i naszym odczuciu jest to pełzająca wycinka zmierzająca do budowy parkingu w tym miejscu, a na to się nie zgadzamy – dodaje lubinianin.
W jeden dzień lilaki, w drugi dwie śliwy mirabelki, które rosły zdaniem mieszkańców bez stwarzania zagrożenia. Te drzewka wycięto w piątek 18 sierpnia. Prace rozpoczęto o 6.00 rano. Na pytania mieszkańców ekipa wykonująca wycinkę twierdziła, że ma takie pozwolenie, ale nie przy sobie. – Okazuje się , że Urząd wystąpił osobną decyzją na wycinkę tych drzew. Dziś widzieliśmy tę decyzję. Drzewa zostały wycięte nielegalnie po terminie. Godnie z decyzją z dnia 29 grudnia 2016 termin obowiązywał do 30 czerwca bieżącego roku. Jest sierpień. Zostały wycięte nielegalnie – mówi Sylwester Janicki. – Działo się to tak, jak nigdy dotąd. Najpierw podkopano korzenie, przechylono drzewo, siekierą odcięto dół, piłą odcięto na kawałki, a transport był od razu. To działo się rano, a teraz jest jakby nigdy tu nic nie rosło. – dodaje Barbara Zborócka, mieszkająca w rynku od 50 lat.
Udaliśmy się do Urzędu Miejskiego w tej sprawie. – Odbywa się tam przygotowanie do remontu drogi, która biegnie za blokami. Jest zniszczona i ma zły stan techniczny. Postanowiliśmy ją przebudować, poszerzyć, stworzyć nie tylko możliwość przejazdu, ale też możliwość zaparkowania, bo znajdują się tam sklepy, punkty usługowe. W rynku jest ciasno, aut przybywa. Musimy modernizować przejazdy, drogi, to część planu, by uczynić Lubin bardziej przejezdny. Samą wycinkę drzew wstrzymano – mówił Jacek Mamiński, rzecznik prezydenta Lubina.
Po dokładniejszym sprawdzeniu przez rzecznika prezydenta tej sprawy okazało się, że dwie śliwy mirabele i ich wycięcie nie było związane z inwestycją remontu drogi. Jacek Mamiński ustala na jakiej podstawie i dlaczego usunięto te rośliny. Do tematu powrócimy.