Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze – stare jak świat powiedzenie zdaje się mieć znowu pokrycie w życiu. Krążące po Lubinie wieści na temat ewentualnego przejęcia klubu Zagłębia Lubin przez miasto były dziś poruszone na konferencji Bezpartyjnych samorządowców. Po rozmowie z prezydentem Raczyńskim wiadomo tyle, ile wcześniej – nic.
– Dwa lata temu Minister Skarbu zażądał pozbycia się MKS Zagłębia Lubin a ja do tego nie mogę dopuścić. Mimo, że wielu kibiców jest oburzonych, to założę się, że gdyby był MKS wystawiony na sprzedaż, to pierwsi by do mnie przylecieli i zapytali co ja z tym zrobię. W związku z tym jestem ciągle przygotowany. Miasto nie udźwignie takiego wydatku dlatego miasto tego nie przejmuje. Prowadzimy od 2003 roku tylko rozmowy, które w niczym się nie finalizują. Udzieliliśmy sporej pomocy publicznej w postaci umorzenia długu. Przekazaliśmy część majątku na rzecz MKS. W sumie było to 30 % budżetu miejskiego. Nie mam żadnego pisma od KGHM w sprawie propozycji przejęcia klubu, a rozmowy? Ustnie to się gada takie rzeczy, że się w głowie nie mieści – mówi pół żartem, pół serio prezydent Lubina. Na pytanie czy nie boi się, że przez taką sytuację straci swoich wyborców odpowiada krótko: Ale za co? Za to, że mówię prawdę? Że od 2003 roku czyli przez 11 lat prowadzę z kombinatem rozmowy na temat MKS i pewnie najbliższe parę lat też będę je prowadził. Nie mogę zapewnić, że miasto nie przejmie klubu, bo nie wiem czy Minister Skarbu nie zażąda sprzedaży MKS – u. Wtedy będzie pytanie co ja zrobiłem, żeby się przygotować do takiej sytuacji. To nie ja sprzedaję i nie ja wystawiam klub, ale jeśli do tego dojdzie, to będę musiał zareagować. Będę musiał pomóc temu klubowi. Na pewno tego nie kupię, to nie jestem ja. Na pewno nie wydam na to złotówki. Mam nadzieję, ze wejdą do ekstraklasy – zapewniał kończąc swoją wypowiedź na temat Zagłębia Robert Raczyński.
Prezydent został też zagadnięty podczas konferencji o bilbordy wyborcze, na których umieszczono napisy „Zostaw Zagłębie” – Na chamstwo nic nie pomogę, jeśli komuś to daje satysfakcję, że niszczy i brudzi miasto, to jest to przykre. Jeśli ktoś taki uważa że jest zaangażowany w obronę wartości miasta, to sam sobie powinien popatrzyć w lustro. Bo ja nie wiem o co ktoś taki walczy – mówił Raczyński.
W konsekwencji nie uzyskano więc ostatecznej odpowiedzi co do planów prezydenta Lubina w kwestii klubu.