Tymoteusz Myrda od lat związany z Robertem Raczyńskim postanowił powalczyć o fotel prezydenta Legnicy. Szanse ma znikome, ale liczy się fakt, że jako jednoczesny kandydat do sejmiku wojewódzkiego będzie miał okazję pokazać się ludziom w mieście, gdzie zupełnie nie jest znany.
Tymoteusz Myrda jest kandydatem Bezpartyjnych Samorządowców. W gronie osób go popierających jest prezydent Lubina, burmistrz Polkowic i prezydent Bolesławca, którzy byli obecni podczas konferencji prasowej zorganizowanej w Legnicy. Myrda na pierwszym spotkaniu z dziennikarzami nie przedstawił dokładnie swojego programu wyborczego. Obiecał prezentować go systematycznie. Wspomniał tylko o głównych zamiarach. Swoje wiodące pomysły czerpie z polityki uprawianej w Lubinie. Zaznacza również, że Legnica ma szanse na rozwój, ale czas na zmianę władzy w byłym mieście wojewódzkim, bo zdaniem Myrdy to obecny prezydent spowalnia rozwój miasta, które wyraźnie odstaje od Lubina i Polkowic. – Legnica ma potencjał intelektualny i społeczny, ale go nie wykorzystuje. To widać wjeżdżając do tego miasta, patrząc na ulice. Trzeba dać tym ludziom szanse – mówił Myrda podczas konferencji. Kandydat na prezydenta zapowiada, że z myślą o oszczędnościach w budżecie i sprawniejszym podejmowaniu decyzji powinno się w urzędzie miasta Legnicy zlikwidować funkcje wiceprezydentów. Myrda proponuje, by wzorem Lubina wprowadzić darmową komunikację i znieść podatek od nieruchomości od osób fizycznych, czyli dokładnie tak, jak działa to obecnie w Lubinie. Wątkiem przewodnim podejmowanym przez Tymoteusza Myrdę, Roberta Raczyńskiego i Wiesława Wabika podczas konferencji był projekt kolejowy. Przypomnijmy – pierwsze propozycje utworzenia zintegrowanej szybkiej komunikacji Legnica – Lubin – Polkowice – Głogów pojawiły się 7 lat temu. Od tamtej pory w tym kierunku nie zmieniło się wiele. Jak przekonywał Robert Raczyński, kłopoty z wprowadzeniem projektu w życie to główna przyczyna współpracy z prezydentem Legnicy. – Od 25 lat nie zrealizowaliśmy z Legnicą żadnego projektu. Współpraca idzie nam ciężko. Projekt kolejowy nie jest w ogóle wspierany przez prezydenta Legnicy – zapewniał Raczyński podczas konferencji. Tymczasem warto wspomnieć, że plany związane z budową rozwojem i modernizacją połączeń kolejowych na trasie Legnica – Lubin – Polkowice – Głogów nie mają najmniejszych szans na realizację dopóki PKP nie rozpocznie remontów. Tu jednak jak wiadomo brak na wszystko pieniędzy. Zrzucanie całkowitej winy na prezydenta Legnicy jest w tym przypadku co najmniej bezsensowne.
Tymoteusz Myrda jest obecnie radnym w sejmiku dolnośląskim. Biorąc pod uwagę jego szanse na wygraną w wyborach na fotel prezydenta Legnicy ( znikome) wniosek nasuwa się sam – prezentacja swojej osoby w byłym mieście wojewódzkim to większe szanse na znalezienie się w sejmiku na kolejną kadencję.