Nie dalej jak w lutym prezydent Lubina w zielonogórskiej prasie wypowiadał się, że gmina nie utworzy własnego gimnazjum. Okazało się, że szantaż z wypowiedzeniem umowy na kształcenie uczniów wiejskich w mieście nic nie dał.
Decyzję o utworzeniu własnego gimnazjum przypieczętowała uchwała rady gminy. To pokazało, że prezydent Lubina pomylił się po raz kolejny w swoim wyrachowanym działaniu. Gimnazjum od września powstanie w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych (dawnym liceum medycznym). Decyzja rady była niemal jednogłośna bo wstrzymali się od zabrania głosu w tej sprawie radni Wanda Dobrzyńska (Gogołowice), Robert Piekut (Pieszków) i Czesław Barczak (Czerniec).
Batalia o gimnazjum zaczęła się kiedy Robert Raczyński zaczął przekonywać, że gmina za mało płaci za to, że jej uczniowie uczęszczają do miejskich placówek. Co ciekawe gmina płaciła dokładnie tyle ile wyliczali urzędnicy podlegli prezydentowi.
Z dostępnych informacji o budżecie miasta wynika, jasno, że faktycznym powodem zwiększenia żądań finansowych ze strony prezydenta jest fatalna kondycja budżetu miasta. Dzisiaj w miejskim budżecie liczy się każdy milion. Dowodem na to, jest bardzo skromny budżet inwestycyjny. Miasto odczuwa budowaną na kredyt kredyt halę i wybudowaną również na kredyt (prezydent nie potrafił posyskać pieniędzy z UE) niby-obwodnicę, która połączyła Ustronie z Przylesiem.
Mimo początkowych trudności ze znalezieniem odpowiedniego obiektu, staraniem Wójt Ireny Rogowskiej wspieranej przez wiele instytucji i ludzi dobrej woli, dla których oczywistą sprawą jest pomoc i przychylność dla młodych mieszkańców gminy, udało się utworzyć gimnazjum gminne i to na terenie najbardziej dla nich korzystnym ze względów komunikacyjnych i lokalowych czyli przy ul. M. Skłodowskiej-Curie 72 w Lubinie.
Dodajmy, że brak gimnazjum gminnego był jednym z wielu chybionych argumentów prezydenta miasta tłumaczących jego działania zmierzające do likwidacji gminy Lubin i przejęcia jej majątku oraz budżetu w ramach połączonego na siłę samorządu.
Dzisiaj Raczyński ratuje sytuację w miejskiej oświacie zachęcając rodziców z terenów wiejskich aby oddawali swoje dzieci do miejskich szkół. Prezydent zapewnia, że miasto dołoży brakującą w kształceniu kwotę. Jest to bardzo ciekawe, gdyż jeszcze dwa miesiące temu mówił, że gmina dopłaca za mało i dlatego wypowiada umowę, a dzisiaj chce z miejskiego budżetu pokrywać wszelkie wydatki na kształcenie dzieci z terenów wiejskich.
Patrząc na działania prezydenta wyraźnie widać, że obawia się zwolnień w miejskich szkołach, a nawet zamknięcia jednej z nich. Liczby w tym zakresie są bezwzględne. Miastu tylko w ciągu trzech lat może ubyć 400 gimnazjalistów, a to oznacza zwolnienia nauczycieli.