Zamiast spotkania i rozmowy o oświacie w ramach współpracy gminy wiejskiej i miasta Lubina rozpętała się burza. Powodem okazały się publikacje przygotowane przez dziennikarzy na bazie mejla rzecznika prasowego prezydenta Lubina, który podał nieprawdziwe informacje.
Sytuacja między dwoma samorządami stała się napięta po tym jak prezydent miasta zapowiedział, że chce przyłączyć tereny wiejskie wokół Lubina do miasta. Publikacja pojawiła się w jednym z dolnośląskich dzienników. Po niej szybko spotkał się z wójt Ireną Rogowską. Na papierze przyniósł swój wniosek i po kilku minutach opuścił Urząd Gminy. Tu czekała już na niego „prezydencka” – zależna od miasta telewizja. Do kamery powiedział m.in., że za łączenie gmin jest premia z ministerstwa.
Problem w tym, że na razie takich przepisów nie ma – jest to tylko projekt zmian – mówi Irena Rogowska, wójt gminy Lubin i dodaje – na połączeniu mieszkańcy stracą. Oddali się decyzyjność, poza tym gmina wiejska ma inne sprawy do załatwienia niż miejska. Wójt zapowiada, że jej gmina planuje wystąpić do ministra o uszczuplenie terenów miasta na rzecz jej gminy. Chodzi o tereny, z którymi miasto sobie nie potrafi poradzić, choć ponad 20 lat temu centralną decyzją odebrało je gminie. Mowa o osiedlach Krzeczyn Wielki oraz Małomice wraz z wyschniętym Zalewem Małomickim. – W przypadku Krzeczyna mamy sytuację, że miasto jest na terenie wsi. To nielogiczne – mówi przewodniczący Rady Gminy Lubin.
Wójt gminy wylicza zalety mieszkania na wsiach. – Wszystkie wsie są zwodociągowane, stelefonizowane, przepięknie położone wśród lasów, nawet w niemal 100 procentach teren gminy jest objęty zasięgiem internetu. Wójt na uzupełnienie swojej wypowiedzi dodaje, że w ciągu zaledwie 10 lat w gminie wiejskiej przybyło niemal 7 tys. mieszkańców! Dyplomatycznie nie dodaje już, że ci mieszkańcy wynieśli się z miasta zarządzanego przez Raczyńskiego. – Rozwijamy się doskonale, to do nas z miasta uciekają mieszkańcy – mówi Rogowska.
Wbrew pozorom prezydencki pomysł choć prosty, jest skomplikowany w realizacji. Gmina wiejska dopłaca do wody, aby nie różnicować mieszkańców, którzy mieszkają z dala od jej ujęć. Przypomnijmy, że prezydent nie zamierzał dopłacać do wody, aby ulżyć w kosztach lubinianom, choć radni zarezerwowali mu na to pieniądze. Kolejna sprawa to komunikacja miejska. Dzisiaj do ponad połowy miejscowości na terenach wiejskich docierają autobusy, ale dopłaca do tego samorząd. Do tego dochodzą sprawy, które załatwiają mieszkańcy – Są inne niż te u mieszkańców miasta – dodaje Janusz Łucki, rzecznik Urzędu Gminy.
Dodajmy, że gmina samodzielnie rozwiązała również sprawy oświaty. Na terenach wiejskich nie ma problemu z miejscami w przedszkolach. Dzieci uczą się w gminnych i miejskich podstawówkach oraz gimnazjum na terenie Lubina i o kontynuacji tej współpracy mieli rozmawiać radni dwóch samorządów – wiejskiego i miejskiego. Sprawa jest istotna, gdyż gmina wiejska płaci miastu za kształcenie „swoich” dzieci. Niestety zamiast merytorycznej dyskusji doszło do kolejnego sporu. Powodem awantury jest nieodpowiedzialny mejl rzecznika prezydenta Jacka Mamińskiego. Rzecznik sobie wymyślił, że na spotkaniu radnych dwóch gmin, będzie dyskusja o łączeniu samorządów. „We wtorek 15 stycznia w sali posiedzeń Urzędu Miejskiego w Lubinie odbędzie się wspólne posiedzenie Komisji Oświaty Rady Miejskiej Lubina oraz Rady Gminy Lubin. W świetle propozycji połączenia obu gmin wysuniętej przez prezydenta Raczyńskiego zapowiada się interesująca dyskusja. Zapraszam. Początek spotkania o godz. 14 30.”
Przewodniczący Rady Gminy Jerzy Szumlański nie krył zirytowania – Spotkanie miało dotyczyć wyłącznie spraw współpracy w zakresie oświaty, a nie jakiegoś łączenia, które wymyślił sobie prezydent.
Zaskoczenia taką informacją nie kryli również radni miejscy. Przewodnicząca komisji oświaty Elżbieta Kot, przyznaje – spotkanie miało dotyczyć oświaty a nie łączenia – i na dowód tego pokazuje porządek posiedzenia komisji. – Nie wiem kto to wymyślił i skąd się to wzięło w internecie.
– Jesteśmy zaskoczeni – mówił przewodniczący Rady Miejskiej w Lubinie Andrzej Górzyński. – na spotkanie zamiast radnych przychodzi przewodniczący Szumlański, ma obstawę wszystkich lubińskich mediów i oświadcza, że jest obrażony. My nie wiemy nawet na co, bo nie mamy pojęcia, co pisał rzecznik prezydenta do dziennikarzy .
Co ciekawe rzecznik prezydenta, który swoim nieodpowiedzialnymi słowami doprowadził do eskalacji konfliktu między miastem, a gminą, albo udaje, albo nie zdaje sobie sprawy z tego co zrobił. Mało tego nie widzi w tym swojej winy! Nie pada słowo przepraszam, tylko pojawia się pokrętne tłumaczenie swojego stanowiska. – Mejl był wysyłany do dziennikarzy, a nie do radnych.
Rzecznik prezydenta który jeszcze pół roku temu pracował w „prezydenckiej” telewizji jako dziennikarz najwyraźniej zapomniał, że dziennikarze publikują informacje otrzymane od rzecznika. Taką informację jest również tak ważna kwestia jak dyskusja o rzekomym łączeniu gmin. Ostatecznie przez bzdety wymyślone przez rzecznika do spotkania komisji oświaty rady miejskiej i rady gminy nie doszło.