Negocjacje z zarządem RCZ (szpital na ul. Bema) nic nie dały, starosta lubiński Adam Myrda (Lubin 2006) pozoruje kolejne rozmowy, z których nic nie wynika. Załoga szpitala ma dość, pójdzie wykrzyczeć swoje racje pod starostwem powiatowym.
Czarne chmury nad spokojem w szpitalu zbierały się od dziewięciu miesięcy. Tylko tyle, albo aż tyle czasu wystarczyło, aby zarządowi medycznej spółki, którą utworzyli radni z prezydenckiego stowarzyszenia Lubin 2006, udało się skutecznie zburzyć dobre relacje załogi z pracodawcą.
Przyczyną konfliktu w szpitalu jest podstępne wprowadzenie nowych regulaminów płacy i pracy bez udziału związków zawodowych. W rezultacie 24 osoby (kadłubkowa załoga – jak mówią związkowcy) przyjęte do pracy na kilka dni przed przejęciem kilkuset pracowników szpitala zdecydowała za nich, że mają być gorzej wynagradzani i utracić najzwyklejsze pracownicze prawa z których bez problemu korzystają np. urzędnicy w starostwie powiatowym.
– Planujemy pikietę i manifestację. Jeżeli to nic nie da zaczniemy przygotowania do strajku generalnego – zapowiada Małgorzata Siwoń, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych.
Związkowcy przypominają, że strajk ostrzegawczy był bardzo łagodną formą protestu, gdyż pacjenci przebywający w szpitalu byli zabezpieczeni, a na wypadek nagłych przypadków były przygotowane grupy interwencyjne, wśród strajkującej załogi. – Czy prezesa szpitala i zarząd powiatu lubińskiego już nic nie wzrusza, nie interesuje ich los pacjentów i personelu – pytają związkowcy?
Manifestacja połączona z pikietą pod Starostwem Powiatowym (właściciel szpitala przy ul. Bema) zaplanowana jest na 24 października.