Takiej właśnie pomocy i ofiarności potrzebowali rodzice Mai Bratoń, małej ścinawianki, która z powodu sepsy straciła rączki i nóżki. Sympatycy Platformy Obywatelskiej w Lubinie na balu charytatywnym zebrali niemal 85 tys. zł!!!
Jeszcze w ubiegłym roku rodzice Mai z problemem zmagali się samodzielnie. Kiedy mieszkańcy powiatu lubińskiego dowiedzieli się o problemie małej dziewczynki okazało się, że pomoc jest możliwa. – Mamy kilkanaście dzieci, którymi się opiekujemy i fundujemy różnego rodzaju formy rehabilitacji. U nich widać wyraźną poprawę kiedy wracają z turnusów. U małej Mai tak nie będzie. Tutaj wsparcie finansowe będzie potrzebne cały czas. I niestety wydatki na dziewczynę będą rosły z roku na rok – mówi Krzysztof dereń, prezes FUndacji na Ratunek Dzieciom z Dolnego Śląska
Maja urodziła się w pełni zdrowa. Niestety w szpitalu została zarażona sepsą. Lekarze z musieli podjąć niezwykle trudna decyzję, była ona jeszcze trudniejsza do zaakceptowania dla rodziców. Cena za życie Mai była bardzo wysoka. Dziewczynce amputowano rączki i nóżki. Zostały tylko kikuty.
Miesięcznie na rehabilitację malucha rodzice wydają ponad 2,3 tys. zł. Do tego potrzebne są specjalistyczne konsultacje lekarskie protezy i np. specjalne siedzisko, które umożliwi dziewczynce proste siedzenie. Za granicą koszt takiego siedziska to niemal 80 tys. zł W Polsce być może uda się je wykonać o połowę taniej.
Sympatycy i działacze Platformy Obywatelskiej co roku organizują bala charytatywny. W ubiegłym roku niemal 70 tys. zł przekazali dla Fundacji Palium, która wspiera Hospicjum Stacjonarne w Lubinie. W tym postanowili bawić się na rzecz Mai Bratoń. Licytacja różnego rodzaju przedmiotów przyniosła niemal 85 tys. zł!!!. najcenniejsze były szachy podpisane przez arcymistrza tej królewskiej gry. – Garii Kasparow na moje zaproszenie gościł w parlamencie Europejskim – mówi Piotr Borys. – Powiedziałem mu o naszym charytatywnym balu. Przekazał nam pozdrowienia i szachy które podpisał swoim nazwiskiem.
Szachy zlicytowano za 10 tys. zł! Miecz samurajski i miecz wikingów warte były po 5 tys. zł. Tyle samo zaoferowano za dwuosobową wycieczkę do siedziby parlamentu Europejskiego ufundowaną przez europosła Borysa.