Do działań o uratowanie i odrestaurowanie dworca PKP w Lubinie włączyło się Towarzystwo Miłośników Ziemi Lubińskiej (TMZL). Razem z radnymi Porozumienia Samorządowego apeluje ono do prezydenta aby odstąpił od pomysłu zburzenia budynku.
– Ten budynek ma ponad 150 lat. Dzisiaj wygląda fatalnie, ale to nie oznacza, że nie można tego zmienić – przekonuje Ksenia Dowhań-Domańska, miejska radna z Porozumienia Samorządowego.
Radnej jak i prezydentowi trudno nie przyznać racji, że paskudztwo, które ma miano budynku dworca musi zostać uporządkowane. Problem w tym, że radni opozycji miłośnicy Lubina i prezydent miasta mają całkiem inne koncepcje. Miłośnicy chca odrestaurować, a prezydent burzyć. – Jeżeli zostanie coś zburzone już nigdy tego nie będzie. Jeżeli jest szansa, aby dworzec mógł być chlubą, ozdobą i dopełnieniem ul. Odrodzenia to należy z takiej możliwości skorzystać – przekonuje Henryk Rusewicz prezes TMZL. – Jeżeli stan techniczny jest zły to nie będziemy się upierać.
Co mogłoby się znaleźć w budynku dworca? Miłośnicy miasta i radni opozycji maja różne pomysły. Jeden niewątpliwie jest wart wykorzystania, aby budynek odrestaurować i wkomponować w planowane przez prezydenta centrum przesiadkowe. – Nie kwestionujemy potrzeby stworzenia takiego centrum jest ono w Lubinie potrzebne, ale po co burzyć skoro można połączyć odrestaurowany element historii z nowoczesnością – mówi Dowhań-Domańska.
Za przykłady podaje dworce z całej Polski, które samorządy odrestaurowały i zrobiły z nich architektoniczne perełki. Przykładem może być dworze PKP w sąsiadującej z Lubinem Rudnej. Tam wójt z radnymi zdecydowali, że nie można pozwolić na niszczenie budynku. Został wybudowany od nowa niemal od podstaw i ulokowano w nim posterunek policji. Zostawiono również część dla pasażerów, korzystających z przewozów PKP.