Odrobina bólu głowy, ogólne osłabienie, samopoczucie podobne do tego, gdy jest się chorym na grypę – takie objawy miał Zbigniew Bochenek po oddaniu komórek macierzystych dla chorego nastolatka z Brazylii. Lubinianin zapewnia, że nie ma się czego bać a odrobina dyskomfortu jest niczym , kiedy pomyśli się, że dajemy komuś szansę na przeżycie.
Wizyta pana Zbigniewa w klinice we Wrocławiu zaczęła się o 8:00 rano w czwartek 12 marca. W piątek było już po wszystkim. W sumie lubinianinowi przetoczono 13 litrów jego własnej krwi, z której wyeksportowano wystarczającą ilość komórek macierzystych, niezbędnych do przeszczepu szpiku kostnego. Jak się dowiedział po zabiegu pan Zbigniew, jego bliźniakiem genetycznym, chorym na białaczkę jest 15 – letni chłopiec z Brazylii. – To były moje dwa dni, a dla tego dziecka , które dostało moje komórki macierzyste może kilkadziesiąt lat życia zamiast śmierci przez białaczkę – mówił pan Zbigniew – Nie brałem środków przeciwbólowych choć mówiono mi, że mogę. Warto było się pomęczyć. Sam mam syna w wieku 14 lat – mówił pan Zbigniew. Jak wspominał nam w wywiadzie poprzedzającym pobranie komórek, nie wahał się ani chwili, gdy zadzwoniono do niego, że może być dawcą. Dziś sam apeluje do wszystkich tych, którzy się zastanawiają czy się rejestrować, by nie wahali się ani przez moment.