Pełnym poparciem dla strajku zakończyło się referendum w Regionalnym Centrum Zdrowia (dawny szpital na Bema). Załoga czuje się oszukana przez władze medycznej spółki, namaszczone przez proprezydenckie Lubin 2006.
Starosta Adam Myrda po raz pierwszy spotkał się dzisiaj z przedstawicielami załogi dawnego szpitala ZOZ a obecnie Regionalnego Centrum Zdrowia (RCZ czyli Szpital na Bema). Było to pierwsze od niemal roku spotkanie. Problem jest cały czas ten sam, czyli pokłosie prywatyzacyjnych decyzji m.in. podejmowanych przez radnych powiatu (Lubin 2006). Poprzedni starosta Tadeusz Kielan wraz z ówczesnym przewodniczącym rady powiatu Adamem Myrdą (obecny starosta, a do niedawna działacz Solidarności, który sprzeciwiał się prywatyzacji KGHM) oraz radni Lubin 2006 uznali, że najlepszym sposobem rozwiązania problemu zadłużającego się szpitala jest jego prywatyzacja. Zawiązano spółkę, mienie dawnego ZOZ zostało do niej w znaczącej części przekazane, z ZOZ postawiony w stan trwającej likwidacji. Zanim do tego doszło powołana na bazie szpitala spółka zatrudniła 24 osoby, które podpisały niekorzystny dla załogi regulamin pracy i wynagradzania. Taki zastało kilkuset pracowników przejmowanych z ZOZ do RCZ. Potocznie określany jest „umową z kantorka” bo został zawarty bez udziału związków zawodowych. – Zostaliśmy oszukani – mówi Małgorzata Siwoń, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych. – Uważamy że zrobiono to z pominięciem prawa.
Co straciła załoga ZOZ przechodząc do nowej szpitalnej spółki? W firmie nie tworzy się Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych doskonale znanego i funkcjonującego w Starostwie Powiatowym, Urzędzie Miejskim, czy zakładach KGHM. Pracownicy dawnego ZOZ stracili nagrody jubileuszowe, a także dodatki stażowe i funkcyjne. – Regulamin pracy który zastaliśmy obarczony jest błędami bo są w nim niezgodności z Kodeksem Pracy – mówi Siwoń.
Dodajmy, że prezes Rafał Koronkiewicz utrzymuje, że wszystkie sprawy związane z porozumieniem z zatrudnionymi pracownikami były załatwione w zgodzie z prawem. Tymczasem
załoga RCZ, ma dość, bo od 9 miesięcy nie może dojść do porozumienia z prezesem namaszczonym przez proprezydenckie Lubin 2006. – Podpisaliśmy protokół rozbieżności, jesteśmy po referendum strajkowym i zostaje nam tylko strajk w szpitalu – mówi Małgorzata Siwoń.
W referendum udział wzięło 61 proc zatrudnionych. Jednak aż 97,7 proc głosujących zdecydowało o strajku.
Związkowcy liczą, że po dzisiejszym spotkaniu ze starostą Adamem Myrdą, jest jeszcze szansa na porozumienie z jego podwładnym – prezesem Koronkiewiczem. Jutro (czwartek) o godz 10.30 zaplanowane jest jeszcze jedno spotkanie ze starostą, który chce sprzedać powiatowy szpital.