Jedni treningowo, inni by pokonać własne słabości, jeszcze inni dla podium – około 1800 osób stanęło na starcie 10 – kilometrowego biegu. XXXI Bieg Barbórkowy ściągnął do Lubina nie tylko pracowników całego KGHM Polska Miedź i grupy kapitałowej, mieszkańców Zagłębia Miedziowego czy Polski, ale Europy i świata. Podium zdominowali Kenijczycy. 

Mimo dżdżystej aury do Lubina przyjechały setki biegaczy i kibiców. Na starcie XXXI Biegu Barbórkowego o Lampkę Górnicza w głównych zmaganiach stanęło około 1800 osób. Zwycięzcami w kategorii mężczyzn i kobiet byli Kenijczycy. Jako pierwszy wśród Polaków na metę wbiegł Mateusz Demczyszak z Sobótki, który jest lekkoatletą biegającym na bieżni. Reprezentował Polskę już kilkanaście lat na arenie międzynarodowej. Ma już 28 medali. – Trasa bardzo dobra, bo szybka. Były podbiegi, dużo zbiegów, dużo prostej. Chyba dziś nabiegałem życiówkę. Bieg jest super. Będę tu chyba przyjeżdżał co roku. Bębenki na trasie a ja uwielbiam reggae tylko nie dogoniłem czarnoskórych – mówił ze śmiechem zwycięzca, który w Biegu Barbórkowym brał udział po raz pierwszy. Pierwszą Polką na mecie była Anna Ficner ze Złotoryi. – Miło mi, że jestem pierwszą Polką. Konkurencja była bardzo duża. Trasa bardzo dobra i pogoda super, biegło się dobrze. Mam dziś trochę gorszy czas niż rok temu, ale to dlatego, że jestem trochę przeziębiona. W sumie biegam od 16 lat, tu jestem chyba piąty raz. U mnie cykl przygotowań trwa cały rok, bo biegam  w biegach ulicznych, górskich i po schodach – mówiła Anna Ficner.

Wśród setek biegaczy w biegu głównym obecni byli sportowcy Drużyny Szpiku KGHM. – Startuję od początku tym bardziej, że jest to tradycja górnicza, a ja jestem pracownikiem kopalni. Promuję też szczytną ideę oddawania szpiku. Z Drużyny Szpiku KGHM czynny udział wzięło 40 zawodników zarówno biegaczy, jak i kolarzy. Trasa uległa małej modyfikacji, a jednak ostatni podbieg, którego się w ogóle nie spodziewałem w koło hali RCS dał odczuć się w nogach. Czas się nieco wydłużył, ale i tak jestem zadowolony. Każdy z nas ten bieg traktuje indywidualnie. Jedni biegną treningowo, inni walczą z czasem. Osobiście ten bieg zamyka mój sezon. Odwieszam buty do garażu i robię sobie miesiąc odpoczynku – mówił Tomasz Chmielowiec, biegacz z Drużyny Szpiku KGHM, pracownik ZG Lubin.

Przed biegiem głównym odbył się szereg biegów dodatkowych. Wśród nich była sztafeta międzyzakładowa, którą w kategorii mężczyzn wygrał zespół PeBeKa. – Recepta na zwycięstwo to ciężki trening. Trenowaliśmy zespołowo cały rok. Trasa trudna, ale temperatura nam sprzyjała – mówili Jarosław Danielkiewicz, Henryk Blicharski, Michał Balcerzak, Wojciech Chojnacki i Ryszard Lindmajer z PeBeKa.

Brano udział również w biegu na 1 milę, sztafecie dyrektorskiej 4×100 metrów i biegach młodzieżowych.

Impreza poza sportowymi zmaganiami jest co roku okazją dla najmłodszych  na zorganizowanie grup dopingującym sportowcom na trasie. Zwycięzcy otrzymują w nagrode wycieczkę jednodniową dla całej grupy. Poza tym w trakcie wydarzenia odbywają się liczne loterie i konkursy, w których można wygrać cenne nagrody rzeczowe.

– To bardzo duże przedsięwzięcie, ale organizujemy ten bieg od 31 lat. To zasługa wszystkich ludzi z ZG Lubin. Wspólnie z RCS organizujemy coś, co jak widać wychodzi świetnie. ZG Lubin będą funkcjonowały co najmniej do 2045 roku pod kątem wydobycia, ale Bieg Barbórkowy będziemy organizować dwa lata dłużej. To jest potrzebne  nie tylko dla regiony, KGHM, ale dla wszystkich ludzi. To rekordowy bieg, bo w biegu głównym jest około 1800 osób, ale są też sztafety, biegi młodzieży. Jest to coś rewelacyjnego. Mamy w rejonie trzy kopalnie, trzy huty, ZWR, jednostkę i COPI. Mamy spółki – córki z grupy kapitałowej i wszyscy się tu dziś spotykamy. To okazja do integracji –  mówił dyrektor naczelny ZG Lubin,  Marek  Marzec.

Oficjalne wyniki z podziałem na kategorie:

 

Poprzedni artykułW niedzielę Bieg Barbórkowy. Będą utrudnienia na drogach.
Następny artykułMecz z Wisłą bez kibiców?

2 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.